8 stycznia 2019

Od Tiffany C.D Lorem

    Łazienka została zasyfiona tym, co zwróciła dziewczyna. Kulejąc z bólu bardzo blisko swoich wymiocin, kasłała jak oszalała. To było już chyba wszystko. Męczyła się wciąż okropnie. Nikt nie przyszedł, by jej pomóc. Zamknięta w małej toalecie i tylko dodatkowo rozwścieczała klientów cierpiących na choroby układu moczowego. Co prawda nie był to jedyny klozet w lokalu, jednak i tak wiele osób, po wyczołganiu się Tiffany, wpatrywało się w nią jak w alkoholiczkę. Warknęła, spoglądając na staruszka, który jarał papierosa i spoglądał na czarnowłosą. Gdy tylko się odwróciła, złapał ją za tyłek. Podskoczyła, przeklęła. Nadal jeszcze mocno chwiała się na nogach po dawce tego świństwa. I tak wiele osób przeżywało to gorzej. 
  - Herbata. - rzuciła w stronę kelnerki, siadając przy stole.
  Najbardziej zdziwiło ją to, że nie wyrzucili jej z lokalu. Kobieta posłusznie skinęła głową i Pani Cieni usiadła przy najbliższym stoliku. W oczy rzucił jej się białowłosy mężczyzna. Wyróżniał się spośród tłumu i wpatrywał się w nastolatkę. Kiedy jednak złapali kontakt wzrokowy, przerażona odwróciła głowę i zaczęła udawać, że szuka czegoś w torebce. Portfel... cholera jasna, zapomniała. Albo co gorsza - zgubiła. Tłumaczenie się personelowi zapewne by nie przeszło i koniec końców albo zostanie wywalona za zawracanie głowy zajętym dorosłym, albo wyląduje na zmywaku. Ani to ani to jej się szczerze nie uśmiechało. Najlepiej było po prostu wyjść, opuścić lokal, zanim ktokolwiek się skapnie. To była pierwsza myśl i zamierzała ją zrealizować.
  Pojawił się jednak kolejny kłopot. Kiedy próbowała wziąć się za siebie, wstać, złapał ją piekielny ból głowy. Wirowania. Po raz kolejny zrobiło jej się niedobrze i zapragnęła wypić zamówioną herbatę modląc się w duchu o cudownej mocy ziół w celu neutralizacji bólu. Tym razem wszyscy magicznie zareagowali widząc zwijającą się, cierpiącej, czarnowłosej młodej pannicy. Kto zareagował pierwszy? Białowłosy.
  Kelnerka, która przyjęła od niej zamówienie i właśnie zamierzała oddać napój klientce, zamarła. Wypuściła filiżankę, która roztrzaskała się o podłogę. Oczy Tiffany odmówiły posłuszeństwa. Straciła wzrok na kilka chwil, a kiedy ponownie odzyskała zdolność widzenia, ponownie spojrzała w oczy tajemniczego osobnika, który mierzył jej puls. Wstała. Zrobiła to niespodziewanie i uderzyła nieznajomego z całej siły w szczękę swoim czołem. Jęknęła z bólu, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. I nie był to złośliwy, przepełniony cynizmem wyszczerz. To był szczery wyraz twarzy. I ukrywał jej zakłopotanie.
(Lorem?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz