Lorem nie wydał się zbytnio przejęty silnym uderzeniem, które otrzymał od dziewczyny. Patrzył na jej nieumiejętnie ukrywający zakłopotanie uśmiech i próbował zrozumieć buczące delikatnie wokoło tej dziewczynki emocje. Jednak nic z tego nie rozumiał. Ponownie po jego karku przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Będąc tak blisko tej istotki czuł jej zapach - mieszaninę odoru wymiocin i czegoś nieprzyjemnie przywodzącego na myśl chemię. Mężczyzna sam się zdziwił, że był w stanie wyczuć od niej tak wiele, choć przecież nie mogła cuchnąć aż tak bardzo, skoro nie wyrzucono jej z kawiarni.
Nie wiedział co powiedzieć. Ta sytuacja była dla niego całkowicie nowa. Jego serce zaczęło szybciej bić, policzki się zarumieniły. Był dorosłym, jednak z tym nigdy sobie nie radził. Z ludźmi. Mógł zareagować na omdlenie dziewczynki, poprowadził go instynkt, jednak teraz, gdy doszło do sytuacji, w której powinien się odezwać nie miał pojęcia, co powinien zrobić.
Wstali oboje, a z tej kłopotliwej sytuacji wyrwała mężczyznę kelnerka, która przybiegła z solami trzeźwiącymi.
- Oh - wymknęło się jej, gdy zobaczyła, że kryzys został zażegnany bez jej udziału. Podeszła do dziewczynki i odtrąciła Lorema na bok. - Wszystko ok? Może powinnam zadzwonić po pogotowie.
- Nie trzeba - burknęła czarnowłosa i opadła na swoje krzesło. Zamknęła oczy. Widać dalej czuła się słabo.
- Albo... po twoich rodziców? - Kelnerka wyglądała na nie do końca pewną, co powinna w takiej sytuacji zrobić.
- Nie trzeba - warknęła nastolatka. - Już wszystko dobrze.
Lorem zacisnął wargi i zebrał się w sobie. Stanął za przedstawicielką obsługi kawiarni i stuknął ją delikatnie w ramię. Ta odwróciła się, a jasnowosy odetchnął.
- W porządku - powiedział tylko cicho. Dziewczyna uspokoiła się wyraźnie. Pokiwała głową.
- Muszę wracać do pracy... - powiedziała i spojrzała na rozbitą filiżankę po herbacie. Westchnęła i oddaliła się.
Mężczyzna stał przez chwilę, nie wiedzą, co zrobić. Przy tym patrzył na czarnowłosą jakby wyczekując jakiegoś posunięcia z jej strony. Nastolatka wydawała się jednak równie zakłopotana jak on. Lorem zaczął nerwowo pocierać palcami o wnętrze dłoni. Odwrócił głowę od dziewczyny, w którą wpatrywanie się wydało mu się nagle niezwykle niewłaściwym.
Nie wiedział co powiedzieć. Ta sytuacja była dla niego całkowicie nowa. Jego serce zaczęło szybciej bić, policzki się zarumieniły. Był dorosłym, jednak z tym nigdy sobie nie radził. Z ludźmi. Mógł zareagować na omdlenie dziewczynki, poprowadził go instynkt, jednak teraz, gdy doszło do sytuacji, w której powinien się odezwać nie miał pojęcia, co powinien zrobić.
Wstali oboje, a z tej kłopotliwej sytuacji wyrwała mężczyznę kelnerka, która przybiegła z solami trzeźwiącymi.
- Oh - wymknęło się jej, gdy zobaczyła, że kryzys został zażegnany bez jej udziału. Podeszła do dziewczynki i odtrąciła Lorema na bok. - Wszystko ok? Może powinnam zadzwonić po pogotowie.
- Nie trzeba - burknęła czarnowłosa i opadła na swoje krzesło. Zamknęła oczy. Widać dalej czuła się słabo.
- Albo... po twoich rodziców? - Kelnerka wyglądała na nie do końca pewną, co powinna w takiej sytuacji zrobić.
- Nie trzeba - warknęła nastolatka. - Już wszystko dobrze.
Lorem zacisnął wargi i zebrał się w sobie. Stanął za przedstawicielką obsługi kawiarni i stuknął ją delikatnie w ramię. Ta odwróciła się, a jasnowosy odetchnął.
- W porządku - powiedział tylko cicho. Dziewczyna uspokoiła się wyraźnie. Pokiwała głową.
- Muszę wracać do pracy... - powiedziała i spojrzała na rozbitą filiżankę po herbacie. Westchnęła i oddaliła się.
Mężczyzna stał przez chwilę, nie wiedzą, co zrobić. Przy tym patrzył na czarnowłosą jakby wyczekując jakiegoś posunięcia z jej strony. Nastolatka wydawała się jednak równie zakłopotana jak on. Lorem zaczął nerwowo pocierać palcami o wnętrze dłoni. Odwrócił głowę od dziewczyny, w którą wpatrywanie się wydało mu się nagle niezwykle niewłaściwym.
(Tiffany? Tak. Nie ma to jak trafić na poważnego dorosłego xd)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz