22 grudnia 2013

Od Mixi

Szłam sobie terenami watahy. Ostatnio nic się nie działo. Znaczy... Pewnie się działo tylko ja nic o tym nie wiedziałam. Obeszłam Wodospad Łez wielkim kołem bo słyszałam dobiegające stamtąd głosy. Przypomniałam sobie jak Leon zapytał czy nie będę z nim chodzić. Dalej szłam przed siebie. Dotarłam na Plażę Gwiazd postanowiłam pójść wzdłuż niej.
-"Może coś znajdę? W końcu nikt przecież jeszcze nie szedł dalej." - pomyślałam.
Szłam, szłam i... nic. Cały czas ten sam widok na planety.
-"Chyba jednak to powinno się nazywać Nieskończona Plaża" - pomyślałam z uśmiechem.
Ale po okropnie długim marszu zobaczyłam:
-" Czyli jednak coś tu jest" - pomyślałam.
Lecz nie byłam tam sama. Na plaży leżało:
To coś podczołgało się do mnie.
- Witaj, Mixi jedna z córek mroku - zakwiliło.
- Kim jesteś? - zapytałam.
- Jestem Mirind, strażniczką Plaży Miłości - odparła. - Dawno nikogo tu nie było. Ostatnią osobą która mnie odwiedziła był Pan...
- Jak stąd wrócić nie idąc znów tą plażą w nieskończoność? - zapytałam.
- Chcesz mnie znów zostawić? Weź mnie ze sobą! Proszę! - nalegała Mirind.
- No dobrze - zgodziłam się tylko dlatego że było mi jej żal. Podniosłam ją i położyłam sobie na grzbiecie.
- To gdzie idziemy? - zapytałam.
- Musisz zanurkować i znaleźć dziurę w dnie - odparła Mirind.
Zanurkowałam i szybko płynęłam w stronę dna. Wir wciągnął mnie. Po chwili złapałam oddech. Byłam w małej jaskini. Nade mną był wylot tunelu, a w wylocie jaskini wodospad. Wywnioskowałam że jestem pod Wodospadem Łez. Mirind dalej trzymała się mojego grzbietu. Wykorzystałam jedną z moich umiejętności i poleciałam. Lecąc kątem oka zauważyłam Maggie i Leona. Hehe, Leon romantyk. Po chwili padłam w lesie kawałek dalej. Taki lot naprawdę wyczerpuje! Postanowiłam że do swojej nory pójdę piechotą. Nie zaszłam daleko i wpadłam do dziury. Wylądowałam w jaskini:
Wtedy zorientowałam się że nie ma ze mną Mirind. Ale jak zwykle nie byłam sama... W jaskini były jeszcze:
-"Super, tylko upadłych aniołów do szczęścia mi brakowało" - pomyślałam.
Anioły wstały. Wtedy pojawiła się:
Swoją kosą ''zabiła'' anioły. "Zabiła" ponieważ upadłych aniołów nie da się zabić naprawdę. One i tak wrócą...
- Jestem, Laira. Jestem twoim aniołem stróżem - powiedziała.
- To... To ja mam anioła stróża? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Każdy go ma - odparła Laira i zniknęła. Ale zanim zniknęła teleportowała mnie do mojej nory. Była ze mną również Mirind. I mniej więcej tak odkryto Plażę Miłości, a ja zyskałam nowego towarzysza - Mirind.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz