26 grudnia 2018

Od Somniatisa cd. Est

Somniatis wstał, pozostawiając nieco skonfundowaną Est klęczącą na podłodze.
- Zaraz wrócę - obiecał. Dziewczyna otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, jednak zrezygnowała. Zdeterminowany wyraz, jaki przybrała ta zwykle łagodna i delikatna twarz ciemnowłosego onieśmielał ją.
  Atis wyszedł na korytarz. Przed celą czekała na niego Halszbiet, oparta nonszalancko o ścianę korytarza.
- Widzę, że udało ci się przeżyć - zauważyła żartobliwie, jednak cały dobry humor wyparował, gdy zobaczyła minę mężczyzny. - O co ci chodzi, coś się stało?
  Ciemnowłosy wziął głęboki oddech i spróbował nieco się rozluźnić, jednak nie bardzo mu to wyszło.
- Nie zabija się posłańca - mruknął. - Chcę się zobaczyć z Leniniewskim. Zaprowadź mnie do niego.
- A co ja jestem? Jakaś pokojówka - fuknęła dziewczyna
- Nie mam nastroju na kłótnie - odparł zniecierpliwionym tonem Somniatis. - Proszę. Zaprowadź mnie do Leniniewskiego.
- Dobrze, dobrze. Skoro tak bardzo ci zależy - Halszbiet wzruszyła ramionami i dała znać Atisowi, by szedł za nią. Pustym korytarzem, jak cień, podążył za nimi strażnik. Ciemnowłosy zdawał sobie sprawę, że jeśli coś będzie się działo to zainterweniuje, jednak prawdę mówiąc w tamtej chwili miał to gdzieś. Pragnął jedynie zrobić coś z tą parszywą sytuacją i pomóc Est. Nie ważne, jak wysoki byłby koszt.
  Szli przez dobre kilka minut. Wreszcie dziewczyna zatrzymała się przed masywnymi drzwiami, wpisała kod, jednak gdy Somniatis chciał wejść za nią, został powstrzymany przez strażnika. Widać w środku znajdowało się coś, czego nie chciano pokazać mężczyźnie.
  Po chwili z pomieszczenia wyłonił się jak zawsze elegancki blondyn, z tym irytującym, uprzejmym uśmiechem na ustach.
- Chciał pan się ze mną zobaczyć, panie Tenebris - oznajmił równie uprzejmie, jak uprzejmy był wyraz jego twarzy.
- Owszem. - Atis próbował panować nad kłębiącymi się w jego sercu emocjami. - Żądam natychmiastowego przeniesienia Est do jakiejś lepszej kwatery.
- Żądasz? - zdziwił się Leniniewski. - Sądzi pan, że ma prawo czegoś żądać?
  Ciemnowłosy zamilkł na chwilę. Powoli odzyskiwał panowanie nad sobą. Nie mógł rozmawiać z tym mężczyzną przy pomocy swoich uczuć. Jeśli cokolwiek docierało do tego mężczyzny to tylko zimna logika.
- Sądzę, że mam prawo negocjować - oznajmił  ponuro.
- Znacznie lepiej. - Uśmiech Władysława stał się odrobinę szerszy. - Słucham więc.
- Ona nie jest dla was cenna sama w sobie - powiedział powoli, ostrożnie dobierając słowa. - Jednak ja będę w stanie z nią porozmawiać i wydobyć dla was przydatne informacje. Nie jestem jednak w stanie nic zrobić w... takich warunkach.
- Słuszna uwaga. - Premier zastanowił się przez chwilę. - Jednak nie wystarczająca. Ostatecznie i tak z niej to wydobędziemy. Użycie ciebie miało tylko zminimalizować wysiłek.
- Dodatkowo... - myśli Somniatisa rozpoczęły szaleńczy bieg, próbując znaleźć odpowiednie wyjście z sytuacji. - Dodatkowo... gdy już będziecie wiedzieć wszystko, co chcecie wypuścicie ją. - Atis zrobił pauzę, jednak Leniniewski czekał na ciąg dalszy. Tu musiał być ciąg dalszy. Nie było innej opcji. - A wtedy... zapewne was zainteresuje moja osoba. - Atis przełknął ślinę. - Ponieważ nie jestem człowiekiem.
  Władysław się uśmiechnął jeszcze szerzej i pokiwał głową.
- Niech i tak będzie. Zaraz wydam rozkaz do jej przeniesienia. Możesz przy tym towarzyszyć, jeśli chcesz... Wężu.
(Est? U mnie też trochę tekstu, ale chyba nie miałabym siły tego wszystkiego ilustrować XD A chciałam, by to się wydarzyło.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz