Brązowa wadera szła przez las Eteru. Rozglądała się dookoła ponuro. W watasze panowała wojna z dawną Alphą. Wszyscy chodzili przygnębieni. Szczególnie Mixi. Wtem zauważyła Kirę rozmawiającą przyciszonym głosem z Laurel. Zaciekawiona podeszła do nich.
- ... jeszcze tylko 3 dni... - mówiła cicho Kira - ...tu przybędą...
- Myślisz... Argona?
Do Carrie dobiegł strzęp rozmowy wader.
- Hej, o czym rozmawiacie - zapytała Carrie
Obie wadery drgnęły i z przerażeniem spojrzały po sobie.- O niczym... - odpowiedziała Kira
- O kwiatkach - w tym samym momencie odpowiedziała Laurel
Brązowa wadera spojrzała na nie z podejrzeniem.
- Więc do czego zostały trzy dni? I kto przybędzie?
- Za trzy dni przybędzie w te okolice pewien Elf, który sprzedaje piękne kwiaty! - oznajmiła bez mrugnięcia okiem Laurel
- W takim razie co ma z tym wspólnego Argona?
- Ona... - zaczęła Kira, ale zamilkła
Spojrzała porozumiewawczo na Laurel.
- Musimy już iść - oznajmiła i razem z pawią waderą odwróciły się do Carrie tyłem
Ale Brązowa wadera nie miała zamiaru dać tak łatwo za wygraną. Podbiegła do przodu i zagrodziła im drogę.
- A wy dokąd? - warknęła
Nie miała już wątpliwości. Zdrada szerzy się jak choroba.
- My...
Laurel nie dokończyła. Jej oczy zapłonęły czerwonym blaskiem, tak jak i oczy Kiry, i obie wadery skoczyły na Carrie. Gdyby nie fakt, że nie wiadomo skąd pojawiła się Mixi zapewne to byłby koniec biednej wadery.
Alpha strumieniem powietrza odrzuciła zdrajczynie w bok. Wadery szybko poderwały się z ziemi. Warczały i szczerzyły kły.
- Macie minutę na opuszczenie terenu watahy - warknęła złowrogo Mixi
Od czasu zdrady Argony stała się zupełnie inna, niż była wcześniej. Przedtem była przyjazną Bethą, dobrą i pomocną. Teraz stała się raczej taka jak Argona. Ponura, łatwo wpadała w gniew, bezlitosna.
- Wrócimy tu razem z naszą Panią!! - wykrzyknęła Laurel i obie wadery z histerycznym śmiechem skoczyły w kierunku końca watahy.
- Kolejne wilki przyłączyły się do Argony - powiedziała cicho, onieśmielona zachowaniem Mixi, Carrie
Szara wadera tylko zacisnęła szczęki i odeszła spokojnie w swoją stronę. Z jej oczu ciekły przeźroczyste łzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz