Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie umiem zbyt dobrze reagować na takie sytuacje. Do tego nadaje się moja sis, nie ja.
- No... może opowiem suchara? - Nie umiem pocieszać, a rozmowę trzeba jakoś zacząć. - A, więc tak... Co mówi informatyk, gdy dostanie pendrive'a na urodziny...? Dzięki za pamięć! - Tyks zaczyna się cicho śmiać.
- Ty chyba nie masz poczucia humoru.
- No niestety... - dziewczyna po tych słowach wstała z łóżka i wytarła oczy.
- To... co teraz robimy? - widać, że nie chce dalej ciągnąć tego tematu. Myślałam chwilę...
- No... najpierw dam ci jakieś swoje ubrania, bo Elizabeth wyjechała i nie było kiedy ci uszyć nowych. Potem zjemy śniadanie i możemy iść do ogrodu. - dziewczyna kiwnęła tylko głową. Wyszłyśmy z pokoju, no i... poszłyśmy do mojego. Oczywiście weszłam sama, bo nie wpuszczam. Rozejrzałam się dookoła, pamiętnik... jest dobrze ukryty, nikt nie może się dowiedzieć w kim się bujam, śmialiby się. A drugą tajemnicę... osobiście dopilnuje by się nie wydała. Jeżeli wyjdzie na jaw... mogę tego nie przeżyć. Szybko zakończyłam tą myśl i ruszyłam do szafy z ubraniami. Chwilę przeglądałam moje "zasoby" i zrozumiałam, że nic nie będzie pasować na Tyks. Niby jest podobnej wagi, ale moje ubrania byłyby na nią za małe. No cóż, wezmę przynajmniej coś dla siebie, bo nie będę chodzić cały dzień w tej różowej piżamie. Wyjęłam z szafy granatową sukienkę z guzikami i złotymi obszywkami. Wyszłam z pokoju i poszłam do "komnaty" Elizabeth. Pokój pusty w szafie też było nie wiele, bo większość zabrała ze sobą, ale coś się znajdzie. Wybrałam pierwszy lepszy strój i wróciłam do Tyks.
(Tyks? Wymyśl coś dobrego, bo nie mam pomysłów XD)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz