27 września 2016

Od Lorema cd. Rue

Od dziewczyny aż biło zakłopotanie. Zmieszana pokazała mi pokój, w którym miałem spać, a potem drzwi od łazienki i znów wprowadził do pokoju. Dopiero za tym drugim podejście miałem czas tak naprawdę przyjrzeć się wnętrzu. Było urządzone w sposób minimalistyczny, jasne i takie… puste. Pozbawione wszelkich drobiazgów, charakterystycznych dla używanych pokoi. Dopiero po chwili zoriętowałem się, że dziewczyna wyjmuje z szafy olbrzymią kołdrę i taszczy ją w kierunku łóżka. Podszedłem do niej i odebrałem jej nakrycie.
- Pomogę – powiedziałem.
- Nie trzeba… już i tak dużo dla mnie robisz – dziewczyna unikała mojego wzroku, najwyraźniej nadal zakłopotana poprzednim wybuchem uczuć.
- Noszenie kołdry to nie problem. – Uśmiechnąłem się, mam nadzieję, ciepło. Odwróciłem się i pozostały kawałek, dzielący mnie od łóżka, przeniosłem kołdrę. Rzuciłem ją na świeżą pościel, a brunetka dożyła jeszcze poduszkę.
- Pewnie jesteś zmęczony… odpocznij trochę. Ja już pójdę – powiedziała i wyszła z pokoju. Faktycznie, byłem zmęczony. A jednak cieszyłem się, z takiego obrotu spraw. Tymczasowo miałem gdzie spać. Tu było bezpiecznie. Nie chciałem myśleć o problemach, których przysporzy mi przeprowadzka do nowego mieszkania i wyrabianie nowych fałszywych dokumentów. No i oczywiście ta dziewczyna… Usiadłem na skraju łóżka i pozbyłem się butów oraz skarpet. Moje stopy wyraźnie odetchnęły z ulgą. Mógłbym się wykąpać… jednak ubierać brudne ubranie na czyste ciało, to raczej nie jest to, o czym teraz marzę. Boso przeszedłem przez pokój i zgasiłem światło. Zawahałem się na chwilę, rozważając jeszcze raz opcję kąpieli, po czym wzruszyłem ramionami i położyłem się na posłaniu. Zamknąłem oczy, jednak byłem tak zmęczony, że sen jakoś nie przychodził. Zamiast tego moje myśli wróciły do Rue. Spotkaliśmy się przez przypadek. Razem uciekaliśmy przed SJEWem. A teraz pomagam jej tropić zabójcę przyjaciółki. Sam nie byłem pewny, dlaczego się tego podjąłem. Po prostu… ta cała sytuacja, jej słowa. Coś się we mnie poruszyło. Nawet nie zauważyłem, kiedy myśli zmieniły się w sen. Wyjątkowo realistyczny, w który szliśmy do baru, na spotkanie mojego znajomego. Jednak po drodze Rue została trochę z tyłu, a gdy się obróciłem, leżała martwa na ziemi. Podbiegłem do niej. Z rany na piersi sterczał nóż. Ten sam, który widziałem wbity w ścianę. 
Niespodziewanie poczułem za sobą negatywne emocje. Odwróciłem się, by zobaczyć sylwetkę dziewczyny, z  różowymi włosami…
Obudziłem się zlany potem. Usiadłem.  Serce jak zawsze pozostawało martwe. Do pokoju przez okno wpadało słabe światło dnia. Wstałem z łóżka i udałem się do łazienki, by nieco przepłukać się z nieprzyjemnej wydzieliny. Sen szybko uciekał z mojej świadomości, jednak widok tych różowych włosów wyrył się w mojej pamięci chyba na zawsze. Nie jest zbyt wiele osób o takim ich kolorze. Nie powinno być tak trudno jej odnaleźć. Skończywszy toaletę wyszedłem z łazienki i udałem się do jadalni. Dokładnie chwilę później weszła nieco zaspana Rue, przecierając oczy i podeszła do lodówki. Zaciekawiony podszedłem do niej od tyłu i spojrzałem jej przez ramię. Ręka brunetki powędrowała do resztek wczorajszego kurczaka. Odwróciła się i podała mi mięso, po czym wzięła jeszcze masło i pomidora. Chwilę później, w milczeniu kończyliśmy robić kanapki z kurczakiem i pomidorem. Trochę nieufnie patrzyłem na to połączenie, jednak Rue nie miała takich problemów. Kątem oka zauważyłem, że stojąc oparta o blat powoli żuje pierwszą kromkę. Nie wyglądała dobrze. Miała zaczerwienione, rozespane oczy. Dziwne, bo przecież mogła pospać jeszcze trochę. Spotkanie mieliśmy umówione dopiero na wieczór. Nieufnie wgryzłem się w kanapkę i stwierdziłem, że jest nawet smaczna. Ponownie zerknąłem kątem oka na towarzyszkę. Przełknąłem.
- W porządku? – spytałem cicho. – Może jeszcze się położysz?
Dziewczyna spojrzała w moim kierunku, jednak ja spuściłem wzrok na kanapki. Jej mętne emocje wprawiały mnie w zakłopotanie. Po raz pierwszy w życiu nie wiedziałem, co o nich myśleć. 
(Rue?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz