3 września 2016

Od Rue cd. Lorem

Rue spojrzała na towarzysza i uśmiechnęła się lekko.
- No co? - Obruszył się.
- Nic tylko tak sobie pomyślałam jak bardzo zmieniłeś się odkąd cię poznałam. Wtedy wydawałeś się taki doświadczony przez życie, nieugięty.
- To źle?
- To nienaturalne. - Wzruszyła ramionami. - W książkach, tego typu postacie są strasznie zrozumiałe. Autorzy często  pokazują je jako dumne pawie z tragiczną przeszłością. To taki trochę żałosne.
- Nigdy tak o tym nie myślałem. Dużo czytasz?
- O tak. - Rue od razu się ożywiła. O ksiazkach mogła rozmawiać godzinami. - Rzadko mi się zdarza, żebym po zaczęciu książki odłożyła ją przed skończeniem. Nie lubię tak... oh zaraz będzie  nasz przystanek. 
Przejechali przez niemalże puste skrzyżowanie, a autobus zatrzymał się przy opustoszałym chodniku. Rue i Skryba natychmiast wyskoczyli z pojazdu.
Mężczyzna rozejrzał się uważnie.
- Zawsze jest tu tak pusto o tej porze? - Zapytał. - Rzadnych barów, klubów, nocnego życia?
- Raczej nie, tu ewentualnie możesz liczyć na eleganckie kolacje. To o czym mówisz można znaleźć na obrzeżach, a to i tak niewielki wybór w porównaniu z innymi częściami miasta.
Skryba pokiwał powoli głową.
- Okey. Prowadź.
Rue odetchnęła głęboko, starając się zapanować nad ogarniającym ją przejmującym smutkiem. Ruszyła szybko przed siebie. Urokliwe, zadbane uliczki zawsze ją zachwycały i w innych okolicznościach zapewne paplałaby bez przerwy o wspaniałości tego miejsca. Teraz jednak miała ochotę to wszystko zniszczyć, jak to miejsce mogło pozostawać niezmiennie spokojne i piękne po tym co się wydarzyło. 
- I jak ci się tu podoba? - Musiała przerwać milczenie, bo nadchodzące ją mroczne myśli były nie do zniesienia.
- Czy ja wiem... jak na wystawie sklepu. Wszystko tu jest takie czyste, wręcz nienaturalne jak w reklamie, a brak ludzi jeszcze wzmacnia to wrażenie.
-Nigdy tak o tym nie myślałam. - Odparła Rue. Skryba parsknął cicho na te słowa, po czym dodał wesoło.
- Ale pewnie gdybym pomieszkał tu dłużej, w końcu dostrzegłbym ich piękno. Lub może wręcz przeciwnie. Nie widziałbym ich wcale. 
Rue znieruchomiała. Byli na miejscu. Stała tak może ułamek sekundy, gdy coś z całej siły uderzyło ją w plecy. Runęła na ziemię i gdyby nie szybki refleks Skryby najprawdopodobniej wybiłaby sobie zęby.
- Przepraszam. Nie zauważyłem, że stanęłaś.
- Nic nie szkodzi. Jesteśmy na miejscu.
(Lorem)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz