7 maja 2017

Od Somniatisa cd. Tiffany

- Co ci się stało? - spytał łagodnie, wyciągając dłoń w kierunku ręki dziewczynki. - Jesteś ranna?
- Nie cackaj się z nią tak - mruknął Panicz, pociągając dłoń nieznajomej do siebie, aż ta syknęła. Jednak... nie było na niej żadnej rany. - Widzisz? Tu nic nie ma.
- Atisie? - Czarnowłosy poczuł, jak ktoś ciągnie go za bluzę. Mężczyzna zdążył jeszcze spiorunować wzrokiem dzieciaka, nim odwrócił się do swojej podopiecznej.
- Coś się stało? - spytał, uśmiechając się lekko. Tiffany odwróciła się lekko wskazując na ludzi, zbliżających się coraz bardziej do zebranych.
- SJEW - powiedziała dziewczynka, jednak Atis już jej nie słyszał. Trybiki w jego głowie zaczęły obracać się w zdwojonym tempie. Tymczasowo trwało zawieszenie broni. Teoretycznie. Powinni uciekać? Udawać, że pomagają dziewczynce? Uciekać z dziewczynką? 
- Ej ty, dlaczego tak ściskasz tą rękę, co? - Tęczowowłosy dźgnął brunetkę w brzuch, aż ta pisnęła z bólu.
- Zostaw ją. - Somniatis gwałtownie podjął decyzję. Chwycił dziewczynkę w ramiona. Nie zaprotestowała, ale chyba tylko z zaskoczenia, i dał susa w za najbliższy róg. Kilka sekund później zobaczył barwną czuprynę dzieciaka i mając nadzieję, że Tiffany za nim podąża, ruszył biegiem w głąb ulicy. Pęd powietrza rozwiewał mu włosy. Skręcił kilka razy, upewniając się, że dzieciak cały czas za nim podąża, nim wreszcie zatrzymał się w jakimś parku. Nigdzie nie było widać funkcjonariuszy państwowych, za to po chwili dołączył do niego zdyszany dzieciak i niemal padł na ścieżkę obok mężczyzny.
- Nie rób tak więcej - warknął, patrząc spode łba na czarnowłosego, który jednak nie słuchał. Posadził brunetkę na ławce. Znów przyciskała dłoń do piersi. Dziwne.
- Tiffany? - Atis odwrócił się w kierunku, z którego przybył. - Biegłą za tobą? - zwrócił się do młodego.
- Nie wiem. - Naburmuszony i zły dzieciak odwrócił się do mężczyzny plecami, jakby obrażony.
- Jestem... - wydyszała czarnowłosa, pojawiając się gwałtownie u boku opiekuna. Atis drgnął.
- Jak...? - zaczął, ale ona tylko pokiwała głową.
- Zboczyłam trochę z drogi. Nie wiem, jak udało mi się was znaleźć...
- Dobrze, że jesteś... - Somniatis ukląkł i przytulił dziewczynkę z całej siły, po czym puścił i ponownie zwrócił swoją uwagę na brunetkę. - A teraz powinniśmy się zająć nią...
(Tiffany?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz