19 grudnia 2017

Od Lorema cd. Camille

  Dziewczyna nie kłamała. Umycie i ubranie się zajęło jej faktycznie dziesięć minut. Lorem przez cały niemal czas patrzył na zegarek, jednak jego myśli błądziły daleko od jego ciała, wokół niepokojących wydarzeń. I czuł się coraz bardziej nieswojo. Co potęgował tylko chaos w uczuciach Camille, której ostatecznie nie zapytał, co widziała. Jakie mroki mogła kryć przeszłość tej niepozornej dziewczyny?
  Wymieniając standardowe dialogi, jakie zwykle towarzyszą ludziom, idącym razem na śniadanie, nie posiadające żadnego głębszego sensu, udali się do stołówki. Jasnowłosy nabrał sobie sporo jedzenia, by napchać się na tyle, ażeby potem nie odczuwać głodu. Jakiś czwarty zmysł mu podpowiadał, że to będzie długi dzień, jeśli chcą rozwiązać sprawę... cieni. Patrzył z ukosa na Camille, która z wyrazem zadowolenia na twarzy wcinała croissanta. Wydarzenia dnia poprzedniego zdawały się nie pozostawić śladów, jednak Lorem wyraźnie czuł ukrywane przez dziewczynę, mieszane emocje. Były one jak natrętne brzęczenie owada lub nieustanny pisk otaczającej ludzi technologii. Mężczyzna był przekonany, że może się do tego przyzwyczaić, jednak nie chciał tego. Bo to brzęczenie wcale nie było niczym dobrym.
  Wreszcie mężczyzna skończył swój posiłek i nastał moment, w którym należało zadecydować, co będą robić przez resztę dnia. Lorem odezwał się pierwszy, znacznie bardziej stanowczo, niż zamierzał:
- Musimy pozbyć się tego co cię dręczy - oznajmił, a po chwili oddechu dodał: - I musimy uciec z tego miasta.
- Faktycznie, coś ostatnio wspominałeś o powrocie - Camille pokiwała głową, jakby nie do końca obecna, kończąc powoli swoje śniadanie.
- Camille... - Jasnowłosy zacisnął mocno wargi, patrząc prosto na dziewczynę. 
- Loremie - odpowiedziała, jakby nieco wybudzając się z transu, odkładając trzymany w dłoni sztuciec na bok. 
- Musisz powiedzieć, co cię dręczy - nalegał, nie chcąc się wycofywać z raz powziętej decyzji. - Jakoś razem...
(Camille? Co ty na to?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz