16 września 2018

Od Jamesa cd. Lucii

          James Von Alwas westchnął. Do wyjścia z domu zostało mu pół godziny. Nie był fanem wszelakich przyjęć, jednak relacje między organizacjami były ważniejsze od jego osobistych preferencji. Zamknął książkę i wstał z kanapy, kierując się do swojej sypialni. Jego mieszkanie było bardziej niż minimalistyczne. Utrzymane w odcieniach bieli i szarości miało właściwie tylko najbardziej funkcjonalne rzeczy. W sypialni łóżko, biurko. Najbardziej kolorowym jego fragmentem były półki z książkami związanymi z zawodem Von Alwasa. Mężczyzna wziął szybki prysznic, umył i rozczesał włosy. Przeszedł do sypialni, a następnie do garderoby, która, o dziwo, była pomieszczeniem dość sporym. Rozejrzał się po wieszakach z najbardziej wyjściowymi garniturami. Postawił na czarny garnitur z bordową koszulą, bez krawata. Przebrał się i jeszcze raz spojrzał na siebie w lustrze. Skinął głową na samego siebie z umiarkowanym zadowoleniem. Do kieszeni marynarki schował telefon i portfel, złapał kluczyki i wyszedł ze swojego mieszkania. Skierował swe kroki w kierunku samochodu i po chwili wyjechał z parkingu, ruszając w kierunku siedziby Methis Corp. Na miejscu było już sporo osób, więc znalezienie miejsca zajęło mu więcej czasu, niż zakładał. Gdy już znalazł się w środku, jego oczy od razu spoczęły na rudowłosym przyjacielu.
- Jamie! Jesteś wreszcie - przywitał go z uśmiechem Irlandczyk. Von Alwas skinął głową na powitanie. Minęli parę znajomych osób, z którymi pogawędzili przez chwilę. Camille Belcourt znajdująca się po drugiej stronie hallu pomachała im (zbyt ekstrawertycznie jak na gust Jamesa) - Pokażę ci twoje miejsce - zaoferował O'Reilly i wprowadził chirurga do sali bankietowej. Niesamowicie przystrojona, pełna złota i bieli. Oficer skinął głową na znak uznania. Połowa pomieszczenia była przeznaczona na parkiet o wyjątkowo lśniącej posadzce. W drugiej części znajdowały się sześcioosobowe stoliki. Fionn wskazał wymownie dłonią na miejsce... Tuż obok elegancko ubranej Lucii Parfavro.
(Lucia?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz