12 września 2018

Od Somniatisa cd. Jamesa do Akiro

    Naukowiec spojrzał na nieruchomego SJEW-owca i ponownie na skrzynkę.  Ostrożnie, jakby była radioaktywna, chwycił za wieko i powoli uchylił. Od razu zamknął ponownie. Założył kłódkę i zatrzasnął. Odryglował drzwi, z rozmachu przerywając przy tym gumową rękawiczkę i wyszedł z oszklonego pomieszczenia, zatrzaskując za sobą przejście. Spojrzał najpierw na Jamesa, potem na Somniatisa i znów na Jamesa.
- Na ten moment nie jestem w stanie w naukowy sposób wyjaśnić zawartości skrzynki - powiedział, nieco drżącym z przejęcia głosem. James uniósł brew, a mężczyzna chyba uznał to za motywację do rozwinięcia swojej wypowiedzi. - Właściwie to miało nietypowy kształt. Aerodynamiczny i opływowy, acz nieregularny i miejscami poszarpany. Wydawało się miejscami być z jakiegoś rodzaju cieczy, podczas gdy niektóre elementy pozostawały w formie krystalicznej, niewątpliwie pod wpływem działania siły Treblinsa... - widać było, że naukowiec zaczyna się rozkręcać i Somniatis pomyślał, że w innych warunkach mogliby zostać przyjaciółmi.
- Dość - przerwał mu agent, ostudzając jego zapał. - Powiedz mi po prostu, co tam było.
- Może wolisz sam to zobaczyć? - zaproponował, dość pogodnie jak na osobę, której entuzjazm został właśnie zgaszony. Atisowi serce zabiło mocniej. Jako artysta wyrobił w sobie ten specyficzny i bardzo dyskretny zmysł, właściwy ściganej zwierzynie. Zmysł ucieczki. I ten zmysł podpowiadał mu, że ten moment nadszedł.
  James spojrzał z ukosa na ciemnowłosego, jakby wyczuwając zmianę w naturze jego zdenerwowania. Ciemnowłosy poczuł, jak przenikliwe, stalowe ostrza wbijają się w jego duszę, jednak najwyraźniej SJEW-owiec nie wziął na poważnie tego przeczucia. A może Somniatisowi tylko się zdawało?
- Tak - przytaknął James. - Podejdziesz tam z nami, Somniatisie? Chciałbym, żebyś mi wyjaśnił, czym ta rzecz jest w bardziej przejrzysty sposób niż ten oto człowiek.
  Atis przełknął ślinę nerwowo i pokiwał głową. Jednak. Cała trójka skierowała się do pomieszczenia. Na przodzie badacz, za nim SJEW-owiec puścił swego gościa-więźnia, po czym sam wszedł ryglując drzwi na wszelki wypadek. Powoli zbliżyli się do skrzynki i naukowiec z niemal religijnym nabożeństwem uchylił wieko.
  Pod spodem w ciemnej, ciężkiej mazi błyszczał czarny metal, a skrzela na jego bokach poruszały się powoli. Tenebris nie miał wątpliwości, że ma przed sobą broń z żywego metalu. James pochylił się nad przedmiotem i przejechał palcem po czarnej metalowej klindze. Przez metal przebiegł szybki odblask światła i maź, opływająca miecz rzuciła się na agenta. Von Alwas odskoczył, jednak substancja oplotła mu ramię. Naukowiec upuścił wieko i odskoczył zaskoczony, a Somniatis poszedł w jego ślady, zajmując w ten sposób pozycję pod szklaną ścianą. To było to. Pod palcami mężczyzny rozbłysły małe pieczęcie i przeleciał przez lity materiał szyby. James właśnie zrzucił skrzynię na podłogę, i wolną ręką dobył pistoletu, by strzałami zniechęcić stwora, gdy kątem oka zobaczył Atisa, rozbrajającego zamek.
  W jednej chili zmienił cel swojej broni, wycelował, wystrzelił. Somniatis rzucił się w kierunku najbliższej ściany i już nie dbając o pozory utworzył sobie przejście olbrzymią pieczęcią. Nie słyszał już co dzieje się w pokoju. Był na korytarzu. Miał zawroty głowy od emocji, jednak opanował się i starając się wyglądać pewnie ruszył do wyjścia. Po drodze minął go jakiś policjant, biegnący zapewne by sprawdzić, czemu został oddany strzał. Atis minął recepcję i wyszedł na zewnątrz niezatrzymany przez nikogo. Rozejrzał się i już po chwili na czterech łapach biegł z powrotem do swojego sklepu.
(Akiro?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz