30 października 2013

Od Nikoyaki do Argony

  (c.d. tego)
  Ocknąwszy się z szoku pobiegłam do nory Mixi. Po drodze wydawało mi się, że krzaki i drzewa krzyczą "Dorwę cię!". Przyśpieszyłam i patrzyłam do przodu. Nagle wpadłam na Mixi. Nie była sama. Za nią biegł Leon. Mixi trzymała jeszcze czekoladkę i kwiaty. Domyśliłam się o co chodzi, ale przecież Argona potrzebowała pomocy!
- Mixi...! srebro... szybko... Argona... pomocy...!
- Wolniej, o co chodzi?
- Airesu... demon... srebro... szybko...
- Proszę, mów trochę wolniej.
- Więc tak. Do tej chwili uciekałyśmy, Argona została. Spotkałam ją i powiedziała, że mam z nią szukać oczu. Znalazłyśmy je. Pojawił się Airesu. Argona powiedziała, że mam mu dać oczy. Dałam. On... on ich nie przyjął. W pewnym momencie chciał się na mnie rzucić i Argona mnie popchnęła, i zderzyła się z nim, i Airesu wyrwał jej oko. Zaczęli walczyć. Ona powiedziała, że mam przyjść do ciebie po...
- Srebro. Trzymaj - Mixi rzuciła mi srebrny miecz, kolejny podała Leonowi.
  Pobiegliśmy nad wodospad. Zobaczyłyśmy Argonę obficie krwawiącą i ledwo trzymającą się na łapach. 
- Hej! Odczep sięod niej! - krzyknęła Mixi
- No włąśnie! - powiedziałąm pewnie
  Zostawił Argonę. Skoczył ku nam. Schowałam się w krzakach razem z Leonem. Mixi została sama na polu bitwy. Postanowiłam dać srebrny miecz Argonie. Podczołgałam się na stronę Argony. Podałam jej go, ale ona pokręciła przecząco głową.
(Mixi? Dokończysz?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz