Właścicielka najnowszego IPhone zwróciła się w moją stronę. Biegła za mną. Niestety byłam wolna. Trafiłam na zaułek. Kobieta odwróciła się w moją stronę.
- Oddaj mi to!
Uśmiechnęłam się:
- To sobie weź!
Kobieta rzuciła się na mnie. Była całkiem niezła. Niestety (jak dla niej) przez te dziesięć lat nabrałam doświadczenia. W końcu po skończonej walce przycisnęłam jej sztylet do gardła. Nie mogła się ruszać. Za nią przylazła policja. Było ich czworo.
- Poddaj się Tyks! - zawołał najstarszy, umięśniony i wysoki facet.
- Serio? Aż tak się zniżyłeś żeby mnie o to prosić? Dobra, dobra cofnąć się, bo poderżnę jej gardło!
Gliny zaczęły powoli się wycofywać. Krzyknęłam:
- Grattio!
Policjanci padli trupem. Wypuściłam dziewczynę i oddałam jej telefon. Przez ostatnie lata zmieniłam się nie do poznania. Popadłam w depresję. Byłam teraz surowa, sarkastyczna i arogancka. Groźna, bardziej wysportowana. Znienawidziłam Arewa i przysięgłam sama sobie, że nigdy się nie zakocham. Jednak w głębi duszy chciałam mieć drugą połówkę. Est patrzyła na mnie jak na wariatkę. W głębi duszy chciałam ją przerosić. W głębi duszy byłam ciągle tą samą starą, miłą, kochaną Tyks. Kobieta spojrzała na mnie:
- O co ci chodziło?
- Żeby ich załatwić, skopiować twój telefon bla bla bla.
- Jak to skopiować?
Nie odzywałam się. Odchodziłam.
- Czekaj... Tyks, tak?
- Słuchaj... weź się odwal. Nie potrzebuje pomocy!
- Kiedyś byłaś inna... milsza...
- TA TYKS JUŻ NIE WRÓCI! TY NIE WIESZ JAK TO JEST EST!
Wiedziałam już na sto, że to ona. W oczach miałam łzy:
- Zabiłam ojca, byłam demonem, syn alfy mnie wykorzystywał... co chwilę ktoś robił mi krzywdę! MAM DOŚĆ!
- To przynajmniej choć do mnie na obiad.
Na słowo obiad moja druga strona przejęła kontrolę:
- Dobrze, jak chcesz...
(Est?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz