29 października 2017

Od Camille cd. Lorema "Zamiana na wiek dziecięcy" 4/7

Usiadłam koło Lorema. Mój uśmiech,  z którym mogłabym grać główną rolę w horrorze jako mały diabełek, poszerzył się.
-Myślę, ze powinniśmy pójść do raboratorium w noc i jakoś ogarnąć te masynę! Pokręcić korbeczkom, powciskać guziczki, moze coś zadziała! - Lorem chyba wątpił w niewątpliwą świetność mojego planu, bo spojrzał na mnie dziwnie, a mi mina zrzedła, bo irytowało mnie moje seplenienie. - Jak nie chcesz iść to nie! Poradzę sobie sama. Jestem dorosła! - zerwałam się i tupnęłam nóżką, podpierając łapki na biodrach.Foch, Loruś. Dziecięcy foch z przytupem i melodyjką. - Będę jak nidżuś!
-A nie "ninja"? - zapytał Lorem, a ja zmierzyłam go na wpół morderczym, na wpół płaczliwym spojrzeniem, a potem jęknęłam.
-Och zaaaaamiiilcz...  - miałam ochotę położyć się plackiem na ziemi i zacząć płakać z rozpaczy, która mnie ogarniała. O ile zamiana w dziecko na początku wydawała mi się dość zabawna i łatwa do odkręcenia, o tyle teraz wiedziałam, że nie zostało mi dużo czasu. Już zaczynałam się zachowywać w określony sposób, ciągle chciało mi się spać, a moja składnia ucierpiała na tej zmianie najbardziej. Zastanawiałam się, czy po całkowitej przemianie będę dalej posiadała swoje wspomnienia, czy już nie. Jednak to nie czas na takie przemyślenia i użalanie się nad sobą. - Dam ci trochę ciasu na decyzję. A na razie... -  Znów wdrapałam się na łóżko i nie mam pojęcia czemu lekko przytuliłam się do jego boku - Przykro mi... Kiedy się obudziłam, chciałam ci to powiedzieć, ale juź jakoś się potem to wsysko potoczyło i.... Naprawdę pseplasam. - Lorem wyglądał na dość zaszokowanego moim nagłym wyznaniem i otwartością, ale również na zmartwionego moim aktualnym stanem. Po chwili w bezruchu wyciągnął rękę powoli, jak w stronę płochliwego zwierzątka, i poklepał mnie po głowie. Nie wiedziałam czy mam się zdenerwować, czy cieszyć, że się nie obraził i nie zostawił mnie samej w takiej sytuacji. Nie mogłam się zdecydować więc po chwili trwania w zawieszeniu bez słowa wystrzeliłam jak z procy spod jego ręki i zabrałam się za bezcelowe przeglądanie mojego bagażu. Po chwili znalazłam coś, co sprawiło że znów zachciało mi się płakać i przez chwilę żałowałam, że tu jestem. Zdjęcie dorosłej mnie z Eliasem. Jednak po chwili schowałam je z powrotem do torby i odłożyłam sentymenty na bok. Nie cofnę czasu, a nawet jeśli, to nie mogłam postąpić inaczej. Musiałam ochronić Lorema przed śmiercią. Dlatego tu jestem. I nawet strata pamięci i zamiana w dziecko będzie warta uratowania czyjegoś istnienia.
(Lor? Mój złoty chłopcze, szykujmy się na włamik ;D)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz