15 października 2017

Od Est cd. Somniatisa

Dziewczyna rozłożona na podłodze, wpatrywała się w sufit. Jej długie białe włosy, kiedyś sięgające aż do bioder, teraz zaledwie zakrywały jej ramiona. Odarta z szat, oraz z godności, nosiła na sobie parę białych spodni oraz bluzę, której rękawy były tak długie, że oplatały ciało dziewczyny, a na ich końcu wszystko zabezpieczał specjalny pas. Utrudniało to dziewczynie jakiekolwiek poruszanie się, czy oddychanie, a jej górne kończyny nie były już dla niej wyczuwalne. Cienie demonów tańczyły dookoła swojej właścicielki, oczekując jej powstania, jednak na marne. Jej nogi, zmęczone już od ciągłego biegania w kółko, poddały się kilka dni temu. Na początku próbowała się temu oprzeć, lecz bez skutku. Pokój o kolorze złamanej bieli, był szczelnie zamknięty, bez klamki, czy okna, bez wyjścia by wydostać się z złotej klatki, w której została zamknięta. Jak ptak motała się przez pierwsze dni, próbując znaleźć wyjście z pułapki lecz było ono nie możliwe. Nie było sensu walczyć, jeżeli nie ma żadnego sposobu by wygrać, powiedziała sobie białowłosa po dwudziestu razach uderzaniu całym swoim ciałem o ścianę, miejąc nadzieję, że w jakiś sposób przebije się przez cegły, które dzieliły ją od wolności. Po jej policzkach ponownie spłynęły szkarłatne łzy, gdy dziewczyna zaczęła krztusić się czarną wydzieliną, która co chwila wypełniała jej usta. Przechyliła głowę delikatnie i pozwoliła mazi swobodnie wypłynąć z jej ust wprost na podłogę. Głośne śmiechy cieni, rozległy się po pomieszczeniu. Najwyraźniej wydawało się im to zabawne, patrząc jak niedoszła zabójczyni umiera w mękach, przepowiednia zmartwychwstania się spełnia. Do teraz pamięta ostatnie słowa matki, kiedy kobieta umierała na rękach białowłosej. " Gdy z tych oczu pocieknie krew, a z ust poleje się maź czarna, twe serce przestanie bić, wtem przybędą demony, tańcem zajęte, by powitać powrót jedynego prawdziwego władcy.". To była ostatnie słowa jakie usłyszała od swej rodzicielki, gdy umierała w ruinach zamku. Dziewczyna nigdy nie czuła bicia swojego serca, jednak czy to oznaczało, że umarła? Nie była pewna, gdyż wciąż czuła ból, który przechodził przez jej ciało. Białowłosa zamknęła oczy i ze skupieniem starała się zobrazować jej ostatnie sceny wolności.
~~~~
Białowłosa wsiadła do samochodu w którym już od pewnego momentu czekał na nią premier oraz jej towarzysze rozpaczy. Mieli razem się udać... w sumie dziewczyna nie wiedziała już gdzie, jej pamięć była pustką a stres wyjadał ją od środka. Jeżeli zrobi choć jeden zły ruch, wszystko będzie stracone. Zastanawiała się, gdy samochód w tym czasie ruszył z miejsca. Cisza jak makiem zasiał zapanowała w pojeździe i nie było to czymś co zdziwiło dziewczynę.
- Tak więc... - zaczął Somniatis, lecz nie było mu dane tego dokończyć.
- Co z Nightmarem? - spytała młoda dama o imieniu Halszbiet, po czym uśmiechnęła się bezczelnie. Najwyraźniej sprawiło jej to frajdę, przerywając czarnowłosemu w połowie zdania.
- Zatrzymajmy konwersacje na później. To nie jest czas i miejsce. - odpowiedział spokojnym tonem Leniniewski, w tym samym czasie zerkając na białowłosą. Ona bez żadnych skrupułów spojrzała wprost na niego, próbując zgadnąć na czym polegał jego plan. Po co było to wszystko? Zapewne bawił się nimi jak kukiełkami, a oni postępowali tak jak on im zagra, co nie było dalekie od prawdy. Za pewnie chciał zdobyć więcej informacji o smoku. Nagle dziewczyna poczuła ukłucie w karku. Zdziwiona, podniosła dłoń i dotknęła się w miejscu bólu. Następnie spojrzała na jej powierzchnię, ku jej zaskoczeniu, po niej spływała ciecz ciemna jak głąb oceanu. Białowłosa szybko skierowała wzrok na premiera, którego twarz spowijał cwany uśmiech.
- Est? Wszystko w porządku? - usłyszała Somniatisa, lecz było już za późno...
~~~~
- Straciłam kontrolę nad mocą i zostałam oskarżona o zamach na premiera, po czym zostałam zamknięta tutaj. - Wymamrotała sama do siebie, wypluwając czarną ciecz z ust. Nie wiedziała już ile dni tu była, lub jaki wyraz twarzy miał czarnowłosy kiedy dziewczyna przemieniała się w demona. Nikt nie raczył się wejść do tego pokoju, kiedy zobaczyli cienie stworów spowijające się w rogach pomieszczenia, lub kule pokryte czarnym ogniem, które odbijały się od ścian pomieszczenia. Od tamtego momentu, nie potrafiła kontrolować anomalii dziejących się w jej pobliżu, nie było sensu już nawet próbować. Ona nie była już człowiekiem, była potworem, demonem, który zasługiwał tylko na śmierć, okrutny koniec, który da jej ojciec kiedy już ją odnajdzie. Prawdziwy król.
- To tutaj? - usłyszała głos zza ściany, jednak zignorowała go, być może był to kolejny śmiałek, który chciał podjąć się jej ''leczenia'' lub wyciągnięcia od niej informacji. Ciche szepty ucichły i wreszcie otworzyło się przejście, Est nawet nie reagując, dalej leżała na ziemi, wiedziała, że to jej koniec.
- Est, to ja...
(Somniatis? dokończ jakoś i wreszcie opowiadanie~~ i przepraszam za to jak się potoczyło ;A;)

1 komentarz:

  1. Myślę, że to dostatecznie niespodziewany i zakręcony bieg akcji XD Jest cudnie.

    OdpowiedzUsuń