23 lipca 2017

Od Camille cd. Calii

-Z tobą też, słońce. - uśmiechnęłam się – Daj mi dwie minuty, a będziesz miała swoją podwyżkę. Potem od razu bierzemy się do roboty. - blondynka kiwnęła głową, a ja wyjęłam telefon z kieszeni. Wybrałam numer i przyłożyłam aparat do ucha.\
-Cześć – przywitałam się.
-Cześć, Cam – Elias brzmiał jakbym właśnie go obudziła. Niestety, nie miałam czasu na współczucie. - Coś się stało?
-Nasz diamencik od szpiegostwa życzy sobie więcej mamony na szlifowanie – puściłam oczko Ace.
-Co?! - Elias chyba nie ogarnął o co mi chodziło. No cóż, jest prawie druga w nocy.
-Szafir chce więcej kasy, za to, że mam za nią łazić. - parsknęłam śmiechem, po czym dodałam – Co ja jestem, babysitter?!
-Nie, z pewnością nie. Daj jej jeszcze drugie tyle.
-Jesteś pewien? - byłam dość zdziwiona.
-Tak. Robota ma być wykonana porządnie. Nie możemy pozwolić sobie na jakikolwiek błąd. Nie teraz.
-Tak jest. Do usłyszenia – rozłączyłam się, po czym odłożyłam telefon do kieszeni. - Masz czego chciałaś, słońce. Tylko robota ma być wykonana porządnie. Tę część bierzesz teraz, jako zaliczkę, a drugie tyle dostaniesz po skończonej robocie.
-Niech będzie.
-Świetnie. W takim razie bierzmy się do roboty. Rób co uważasz, mną się nie przejmuj. I pamiętaj, że nie jesteś bezkarna - wzięłam swój scyzoryk i schowałam go, a kobieta schowała pierwszą część swojej zapłaty. Zabawa właśnie się zaczęła.
-W takim razie chodźmy. Najpierw musimy się przebrać.
-Jestem na to przygotowana. - wstałyśmy i poszłyśmy do damskiej łazienki. W kabinie przebrałyśmy się w czarne stroje, wygodne i nierzucające się w oczy. Do specjalnej kieszeni w bluzie schowałam pistolet i telefon, a scyzoryk wylądował w pokrowcu, po wewnętrznej stronie łydki. Reszta rzeczy wylądowała w skrytce za jednym z łazienkowych kafelków. Widać nie pierwszy raz Calia tam coś chowała.
-...
(Cal? The game is on B) Pora zacząć dochodzenie godne Holmesa :D)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz