27 lipca 2017

Od Camille cd. Calii

Kobieta nie wyglądała na zadowoloną,  ale zaczęła prowadzić nas korytarzami z wieloma parami hebanowych drzwi na bordowych ścianach. Uśmiechnęłam się,  ale pod maską nie było tego widać. Calia Ace była dobrym wyborem.  W końcu kobieta stanęła przed jednymi drzwiami.
-Adelajda nie przyjmuje teraz żadnych klientów,  więc możecie bez problemu wejść. - Calia nie kwapiła się do podziekowań,  po prostu pchnęła drzwi i weszła do środka. Ruszyłam za nią i zamknęłam za sobą drzwi. Pokój w którym się znalazłyśmy był... hmmm... godny burdelu z wysokiej półki. Podłoga wyłożona miękkim dywanem w kolorze écru, miało ściany koloru świeżej krwi i czarny sufit. Większą część zajmowało wielkie łoże z drewnianym rusztowaniem i baldachimem. Na tym właśnie łóżku siedziała młoda kobieta, ubrana podobnie do "recepcjonistki w domu rozpusty". Chociaż jak to mówią, żadny zawód nie hańbi.
-Cieszę się że cię widzę - powiedziała Calia. W jej głosie pobrzmiewała dziwna nuta,  której nie mogłam jej odczytać.
-A ja nie - odrzekła Adelajda.
- Nie cieszysz sie że mnie widzisz, bo wiesz że przyszłam odebrać swoją zapłatę.
-Wiedziałam,  że tak to się skończy. Czego chcesz, Szafir?
-...
(Cal? My sweetheart,  nie oddam cię na pożarcie  jakiejś Adelajdzie XDDDD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz