29 lipca 2017

Od Camille cd. Calii

Poszłyśmy razem w stronę najbliższej restauracji. Usiadłyśmy tam i złożyłyśmy zamówienie. Między nami panowała cisza. Zdałam sobie sprawę, że tuż po pożegnaniu z Karpaiem, Calia zwróciła się do mnie "Cam". Było to w gruncie rzeczy całkiem miłe. Wyjęłam na chwilę telefon i zobaczyłam, że mam nowe wiadomości od Eliasa. Przeczytałam je, czując coraz większy niepokój. Wtedy przyszła kelnerka z naszym zamówieniem. Położyła przede mną szklankę z gorącą czekoladą z likierem wiśniowym, a przed Ace wylądował karmelowe latte. Kobieta upiła łyk i spojrzała na mnie wyczekująco.
-No więc tak - zaczęłam - Po pierwsze. Liczę na jakieś dziękuję.
-Za co niby?
-Przez twoje "umiejętności" karciane - wykonałam cudzysłów w powietrzu - Musiałam całować Tego faceta. Pachniał jak koza - zauważyłam dramatycznie. Calia parsknęła śmiechem.
-No to dziękuję - powiedziała, nadal chichocząc - I przepraszam, że musiałaś całować faceta, który pachniał jak koza.
-Nie ma za co. Bywało gorzej - spoważniałam.- Nazwisko "Takamoto" z niewiadomych powodów wydaje mi się znajome. - Calia dała mi znak, bym mówiła dalej -  Jest jeszcze jedna rzecz. Wygląda na to, że pobicie Char, w związku z którym cię wynajęłam, nie jest jedynym. Było ich jeszcze kilka. Coraz poważniejsze. W ostatnim zginął człowiek. Dostałam instrukcje, by rozwiązać tę zagadkę. Dalej liczę na twoją pomoc - Szafir już zaczęła otwierać usta, ale przerwałam jej - Oczywiście zapłata również ulegnie zwiększeniu. - Kobieta miała minę kota, który otrzymał spory kawałek łososia, nie spodziewając się niczego dobrego ze strony właściciela.
-Świetnie - skwitowała. Znowu sięgnęłam po telefon. Wyszukałam na nim nazwisko Jurija. Moja twarz musiała mieć naprawdę dziwny wyraz, bo Ace zapytała:
-Co się stało?
-Okazało się, że osoba o takim nazwisku nie żyje.
-...
(Cal? Wiesz, co robić :D)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz