–To, że idziemy się zabawić. W pubie Rouge Fraise.
-Wspaniale - powiedziałam, gdy wyszłyśmy z burdelu. - W barach przesiadują zwykle po nocach. Tak więc - zerknęłam na zegarek - Widzimy się za siedemnaście godzin przed pubem. To będzie dokładnie... Wpół do ósmej. I wyśpij się. Coś jeszcze?
-Tak. Muszę wiedzieć, jak się nazywasz. W końcu się nie przedstawiłaś. I jakiś numer kontaktowy.
-Nazywam się Emily Rudd.
-Naprawdę?
-Nie - uśmiechnęłam się figlarnie. - Ale byłoby ciekawie. - Ruszyłyśmy w stronę restauracji, w której zostawiłyśmy swoje rzeczy. - Nazywam się Camille Belcourt. - z kieszeni wyciągnęłam wizytówkę - Tam jest też mój numer. - Reszta drogi minęła nam bez słowa. Wzięłyśmy swoje rzeczy, oddałam Ace maskę. Potem pożegnałyśmy się krótko i wróciłyśmy do swoich domów. Tam wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w koszulkę i szorty i wślizgnęłam się do łóżka. Byłam tak padnięta, że od razu zasnęłam.
***
Obudziłam się i od razu zerknęłam na zegarek. Siedemnasta czterdzieści. Spałam bardzo długo jak na mnie. Ogarnęłam się i podeszłam do szafy. Była czarna, miała zakryte plecy i koronkowe rękawy, więc mogłam ją założyć bez obawy, że będzie widać którąś z moich blizn. Luźny, lekko rozkloszowany dół sukienki powodował, że mogłam spokojnie założyć futerał na mój pistolet i nie było tego widać. Nie sądziłam, by miały być mi potrzebne, ale czyż nie lepiej dmuchać na zimne? Założyłam jeszcze czółenka na płaskiej podeszwie. Do złotej kopertówki włożyłam telefon i scyzoryk i tak przygotowana ruszyłam w stronę pubu. Czekałam chwilę niedaleko, gdy usłyszałam znajomy głos:
-Zamierzasz kogoś uwieść w tym pubie, czy jak?
-Jeśli będzie trzeba - powiedziałam z uśmiechem, odwracając się w stronę Calii -Nie wykluczam takiej możliwości.
-...
(Cal? I-dzie-my na impre-zę! XDDDD)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz