23 lipca 2017

Od Camille cd. Lorema

-What do you think? - kapitan spojrzał na mnie z dobrodusznym uśmiechem. Nie wyczułam w jego słowach kłamstwa i dlatego też uśmiechnęłam się z wdzięcznością.
-I think that's very good idea. Thank you so much...
-O, you're welcome. I hope you'll like our „little ship”.
-Of course we will. And now, if you agree, we want to take our stuff.
-Yes, yes. Follow my people. They would give you your baggage.
-Thank you, captain. Goodbye – położyłam dłoń na ramieniu Lorema i razem wyszliśmy z kajuty kapitana. Tam już czekali na nas jego ludzie. Przeprosili za swoją początkową wrogość, po czym zaprowadzili nas do naszej motorówki. Gdy wzięliśmy swoje rzeczy, zaprowadzili nas do naszej kajuty i zostawili nas samych. Usiedliśmy na swoich łóżkach, a ja roześmiałam się, czując wypełniającą mnie ulgę. Zajrzałam do swojej torby, dokładniej do ukrytej kieszeni. Wszystkie fałszywe dokumenty i karty kredytowe były na swoim miejscu. Udało się.
-Będziemy tu siedzieć jeszcze trzy dni, tak? - usłyszałam głos Lorema.
-Tak. Nie musimy uciekać. Nie chcemy też stracić przychylności kapitana. - spojrzałam na Impsuma przenikliwie – Poza tym, gdybyśmy uciekali, na pewno nie obyłoby się bez ofiar. Nie chciałbyś chyba zabić połowy załogi swoich sojuszników, prawda?
-Tak – przyznał mi rację.
-Więc musimy się tu jeszcze trochę pomęczyć. Myślę, że za jakąś godzinę będzie tu kolacja. To dość pocieszające. - Lorem parsknął śmiechem. - Mam nadzieję, że przynajmniej będzie smaczna. - mężczyzna spojrzał na mnie z mieszaniną rozbawienia i niedowierzania. - No co? - spojrzałam na niego z udawanym wyrzutem – Jestem głodna.
-...
(Lorem? Przepraszam, że tak długo czekałaś, ale ostatnio jestem rozlana jak gorący budyń XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz