Gdy Calia i Karpai wyszli, skupiłam się maksymalnie i lekko pochyliłam się w stronę więźnia, mówiąc:
-Zabierzesz mnie ze sobą. Przekonasz Kajusza o mojej ważności dla Kisasi. Nie zdradzisz mnie. Wykonasz moje polecenie.
-Nie ma takiej możliwości! - rzucił "mój gość", jednak niezbyt pewnie. Powtórzyłam to dla pewności jeszcze dwa razy, aż nie miał żadnych obiekcji, a jego głos był pewny. Wtedy rozwiązałam go. Zawiązał mi ręce z przodu tak, jak mu kazałam, bym w razie niebezpieczeństwa mogła się szybko uwolnić. Broń schowałam tak, by nie było jej widać. Wtedy jakimś szalikiem przewiązał mi oczy. Gdy skończył, wziął mnie pod rękę tak, żeby wyglądało to pewnie i tak, jakbym to ja była na jego usługach, a nie odwrotnie. Wtedy usłyszeliśmy cichy trzask i mogłam wywnioskować, że w pomieszczeniu pojawił się ktoś jeszcze.
-Kto to jest?! - zapytał niski, męski głos z nieco rosyjskim akcentem.
-Więzień - odparł drugi mężczyzna spokojnie.
-Nikogo żywego. Tak powiedziała. Nikogo.
-Ta jest ważna dla śledztwa. - usłyszałam kroki, a potem poczułam pulsujący ból w lewym policzku. Aż się zatoczyłam z siły uderzenia sierpowego.
-Jak się nazywasz, suko?
-Emm.... Emily - wyjąkałam - Emily Petout. Musisz mnie wziąć z wami - przekonywałam, mając nadzieję, że to zadziała. Powtórzyłam to jeszcze raz.
-Niech będzie, Wierzę Ci, Monteskiuszu...
-Nazywam się....
-Ona idzie z nami. - poczułam silny ucisk na ramieniu, a potem poczułam się, jakby ktoś trzymając mnie za szyję kręcił mną po karuzeli. Gdy znów poczułam grunt pod nogami, aż upadłam na ziemię, lecz zerwało mnie z niej silne szarpnięcie. Po chwili marszu, to jest niemalże ciągnięcia mnie po ziemi, zostałam brutalnie posadzona na krześle. Po chwili do pokoju weszła jakaś kobieta. Poznałam to po jej dość mocnych perfumach i słowach:
-Nie mów, że spieprzyłeś sprawę tak całkowicie. Kim ona jest?
(Calia? Drama alert. Co się będzie działo XD)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz