18 listopada 2017

Od Camille cd. Lorema

Przez chwilę trwałam w zawieszeniu, nie wiedząc za bardzo co się właśnie wydarzyło. Lorem za to odskoczył ode mnie tak szybko jak doskoczył, puszczając moje dłonie, po czym lekko się zataczając ruszył w stronę wyjścia. Zachowywał się trochę jakby był niepoczytalny. Jednak gdy otworzył drzwi i niemalże wystraszył na śmierć biedną pokojówkę zerwałam się z łóżka i niemalże podbiegłam do drzwi, wsuwając się przed Lorema.
-Je suis vraiment désolé. J'espère que vous n'êtes pas arrivé?[Bardzo panią przepraszam. Mam nadzieję, że nic się pani nie stało?] - rzuciłam po francusku z nieco udawaną ciekawością i współczuciem.
-Non, rien. Je pourrais être mieux demain matin. [Nie, nic. Ja może lepiej przyjdę jutro rano.] - odparła kobieta, a jej twarz odzyskała nieco kolorów - Bonne nuit! [Dobranoc]
-Bonne nuit! - odrzekłam cicho, czego i tak pewnie nie usłyszała, bo gdy tylko skończyła mówić odeszła szybkim krokiem.Odetchnęłam z ulgą i zamknęłam drzwi do pokoju, po czym odwróciłam się w stronę Lorema. Przez chwilę nie wiedziałam co mam zrobić. "Człowiek jest od­po­wie­dzial­ny nie tyl­ko za uczu­cia, które ma dla in­nych, ale i za te, które w in­nych budzi. " Dlatego też podjęłam decyzję. Podeszłam do Lorema i po prostu go przytuliłam. Byłam niższa od niego o ładnych kilkanaście centymetrów, więc gdy przyłożyłam ucho do jego klatki piersiowej, mogłam usłyszeć bicie jego serca.
-Przepraszam - szepnęłam cichutko, nawet nie będąc pewna czy to usłyszał - postaram się... coś z tym zrobić - po dłuższej chwili odsunęłam się od niego  i odprowadziłam do łóżka. Przykryłam go kołdrą i przez chwilę poczułam się tak, jakbym była jego starszą siostrą. Uśmiechnęłam się do tej myśli. Przysiadłam na brzegu jego posłania, mówiąc:
-Idź już spać. Na pewno jesteś zmęczony. Zajmowanie się dzieckiem, zwłaszcza takim jak ja, musiało być okropne - zmarszczyłam nos.
-Nie było tak źle - usłyszałam cichą odpowiedź. Uśmiechnęłam się, po czym zaczęłam cicho i niemalże bezwiednie śpiewać sobie francuską kołysankę, którą nawet nie wiem skąd znałam. Paryż przywracał we mnie wspomnienia.  Większość złych, jednak kilka wartych zapamiętania wlewało się do mojej duszy jak promyki słońca do pokoju o poranku i pozwalały choć na chwilę zapomnieć o tym, co mnie jeszcze czeka.
(Lor? Jak tam się czujesz? XD <3)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz