24 listopada 2017

Od Camille cd. Lorema

Lorem nie wyglądał na przekonanego moim żartem, jednak nie naciskał. Postanowiłam na razie odegnać złe myśli i skupić się na spacerze, który, nawet licząc wszystkie wspomnienia, był niezwykle przyjemną okazją do obejrzenia rodzinnego miasta po tylu latach rozłąki. Czułam się... niesamowicie. Widziałam jednak, że Lorem był nieco... przytłoczony. Przypomniało mi się to, co powiedział dzień wcześniej. Nie rozumiałam dokładnie o co chodziło, jednak chciałam mu jakoś pomóc. Dlatego uśmiechnęłam się do niego z otuchą i złapałam go za rękę.
- Uwaga na francuskich kieszonkowców - ostrzegłam na wpół żartobliwie a wpół na serio. - Tylko mi się tu nie zgub!
    I tak oto rozpoczęliśmy podbój Paryża. Starałam się opowiedzieć mu jak najwięcej. Były to rzeczy wyczytane z książek o tym pięknym mieście, ale także rzeczy, które znałam z własnego doświadczenia. Na początku byliśmy zobaczyć wieżę Eiffla oraz Łuk Triumfalny. Nie mogłam także odpuścić sobie, i jemu przy okazji, zobaczenia jeszcze raz Katedry Najświętszej Maryi Panny, która za każdym razem zachwycała mnie swoim niezaprzeczalnym pięknem... Ach! Jako że czas płynął nieubłaganie, to niedługo po tym postanowiliśmy zatrzymać się w jakiejś restauracji i przez chwilę odpocząć oraz coś zjeść. Ciężko było mi powiedzieć jak podoba się Loremowi w Paryżu, jednak jakoś nie miałam odwagi go o to spytać. Zamiast tego rozmawialiśmy na kilka niezobowiązujących tematów. Gdy skończyliśmy czekała nas jeszcze jedna, zaplanowana przeze mnie na ten dzień, atrakcja.
- W końcu jesteś artystą, Lor - powiedziałam cicho, gdy stanęliśmy przed wejściem do wielkiego budynku - Uznałam, że pewnie chciałbyś to zobaczyć.
     I miałam rację, bo Luwr zrobił na nim naprawdę duże wrażenie. Spędziliśmy tam bite pięć godzin, jednak jemu i tak było mało.
- Jeżeli chcesz, będziemy mogli tu jeszcze wrócić jutro lub pojutrze i spędzić tu więcej czasu - zasugerowałam ze śmiechem.
- Niech będzie... - odparł Lorem, nieco zasmucony. Jednak wiedziałam, że po tak długim i ciężkim dniu jest na pewno zmęczony.
    Gdy dotarliśmy do naszego hotelu było już wpół do dziesiątej. A ja miałam jeszcze coś do załatwienia. Po chwili odpoczynku założyłam płaszcz i buty z dłuższą cholewką.
- Mam jeszcze coś do załatwienia - powiedziałam, uśmiechając się do Lorema - Nie musisz na mnie czekać, poradzę sobie - puściłam do niego oczko, jednak w myślach powtarzałam "Błagam, nie chciej iść ze mną, błagam, nie chciej iść ze mną" jak mantrę. Dlatego gdy Impsum otworzył usta, by mi odpowiedzieć dosłownie wstrzymałam oddech:
-...
(Loruś? Idziesz z nami zwiedzać nocny Paryż i przeszłość? ;3)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz