Po pracy poszłam na chwilę do domu. Przebrałam się w beżową koszulę i czarną spódniczkę. Szybko wzięłam torebkę i wyszłam. Ku mojemu zdziwieniu przed moim blokiem stał Shiro. Lekko mu pomachałam. A ten szybko do mnie podbiegł i złapał za rękę biegnąc.
- Co się stało? - zapytałam zdziwiona. Shiro się nie odezwał więc przestałam biec. Sprawdziłam zegarek była 16:47.
- Cholora spóźniłam się. - pisknęłam.
- No właśnie, Black nie lubi kiedy ktoś się spóźnia. Parsknął. Zaczęłam iść spacerkiem. Po chwili zauważyłam Blacka, widocznie był znudzony. Podbiegłam do niego. I usiadłam. Chłopak miał nadal spuszczoną głowę.
- Hmmm... - popatrzyłam na Shiro, chyba gadał z Blakiem. Złapałam go za rękę i sprawdziłam puls. Tak wiem, jestem przezorna, jednak wolałam sprawdzić. Puls był dobry. On się nie ruszał.
- Hey śpisz, tak cię nudzi moje towarzystwo? -Wstałam lekko obużona. Nachyliłam się, żeby go obudzić. Nagle krzyknął. Wystraszyłam się. Szybko usiadłam na krześle. Wyglądałam o tak.
- Idioto przez ciebie dostanę zawału! - Shiro i Black zaczęli rechotać.
- Przestraszyłem cię księżniczko? - zapytał arogancko.
- Debil z ciebie!
(Black? Sry, że mnie nie było, ale uczyłam się)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz