27 maja 2016

Od Somniatisa cd. Dragonixy

- To żaden kłopot. – Chłopak uśmiechnął się uprzejmie. – Nie musisz mi się odpłacać.
- Ale mimo wszystko… - zaczęła Dragonixa, jednak czarnowłosy jej przerwał.
- Zacznijmy od śniadania. Na zapleczu mam trochę zupek chińskich. Jaki smak preferujesz? – Somniatis skierował swoje kroki na zaplecze, do pomieszczenia niewiele większego od schowka na miotły i postawił czajnik pod kranem.
Czerwonowłosa stanęła za nim, w korytarzu.
- Najbardziej lubię rosół – odparła po namyśle.
- To pech… - westchnął Atis, zaglądając do szuflady. – Przeżyjesz grzybową? Tylko taka została.
- Jasne! Nie chcę sprawiać więcej kłopotu.
Mężczyzna włączył czajnik i wyjął miski. W kilku ruchach rozciął opakowania i wsypał ich zawartość do misek. Dopiero wtedy odwrócił się do dziewczyny.
- To co stało się ostatnio musi być dla ciebie wyjątkowo trudne – zaczął, patrząc na nią uważnie. – Dlatego szukałaś zapomnienia w alkoholu.
Drago spuściła smętnie wzrok.
- Cały czas mam to przed oczami – szepnęła. – Choć już i tak jest lepiej, niż wczoraj.
- Zapewne – mruknął ostrożnie Somniatis.- Nie powinnaś o tym za dużo rozmyślać. Od samego początku każdego dnia gaśnie nieskończona ilość istnień. Zapewne  jedna szósta z nich na skutek sporów. Nawet nie znałaś tych wilków. Przynajmniej większości z nich. Wilki zwykle nie mają rodziny. Płaczemy po nich tylko my. Nie całe WKN-y, tylko kilkoro. Choć w watasze, nadal jesteśmy samotnikami.
Czajnik pstryknął, przerywając wywody mężczyzny. Odwrócił się od rozmówczyni i zalał syntetyczny posiłek, po czym podał jedną porcję, wraz z łyżką, Dragonixie. 
- Do czego zmieszasz? – Na jej twarzy malowały się mieszane uczucia. Przyjęła zupkę. Zanurzyła łyżeczkę w rzadkim naparze o brązowawej barwie.
- Jeśli ci to pomoże są sposoby, na usunięcie niektórych wspomnień. – Atis uważnie obserwował czerwonowłosą, podnosząc łyżkę do ust i dmuchając na napar delikatnie. – Zawsze możesz to rozważyć. Tyle chciałem przekazać.
- I miałabym zapomnieć, co nam ludzie zrobili tamtego dnia? – spytała dziewczyna, nieprzekonana.
- Nie zapomnieć co zrobili, zapomnieć jak. Zmazać spod powiek krew na ścianach.
Skrzypnięcie drzwi i pojawienie się na korytarzu małej dziewczynki przerwało rozmowę na dobre. Dragonixa odwróciła się zdziwiona. Czarnowłosa dziewczynka również. Przez chwilę patrzyły na siebie ze zdziwieniem, gdy Somniatis zmaterializował się miedzy nimi.
- Tiffani – Dragonixa, Dragonixa – Tiffany, moja podopieczna – przedstawił dziewczyny sobie nawzajem, machając przy tym żywo rękoma.
-  Mało mnie to obchodzi – burknęła dziewczynka, odwracając się plecami do gotowej się przywitać Drag. – Wychodzę!
- Twoja podopieczna? – spytała czerwono włosa, gdy trzasnęły drzwi od warsztatu.
- Ostatnio jest jakaś nie w humorze – wyjaśnił, nieco zmartwiony mężczyzna. – Nie chce brać ode mnie pieniędzy, wcześnie wstaje i wychodzi z warsztatu, wraca późno, jeśli wogóle. Wydaje mi się, że mnie unika. Nie mogę tylko pojąć, czemu? – Atis rozłożył bezradnie ręce.
- Może dlatego, że jest dziewczynką, która wchodzi w wiek dorastania? Okres buntu, pierwsza miłość, takie tam. – Dziewczyna spojrzała na towarzysza z politowaniem. – Nie miałeś nigdy do czynienia dziewczynkami, racja?
- Powiedzmy, że raczej mnie unikały – odparł wymijająco. Przełknął ostatni kęs zupy i odłożył do zlewu. – W każdym razie ten korytarz nie jest najlepszym miejscem na dalsze rozmowy. Co powiesz na krótki wypad do parku?
Somniatis spojrzał wyczekująco na dziewczynę.
(Dragonixa?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz