11 sierpnia 2016

Od Ashury cd. Erny

Gdy Erna poszła na górę, zostałam sama w kuchni. Wzięłam do ręki kolejną kanapkę. Jedzenie mnie uspokajało. Zajmowałam się wtedy czymś innym niż rozmyślanie. Może na taką nie wyglądałam, ale byłam dość zestresowana. Udawało mi się to jakoś ukryć, ale gdy tylko Erna wyszła, mój entuzjazm poszedł w cholerę. Dopiłam resztę herbaty i odstawiłam naczynia do zlewu. Może nie znałam dokładnie innych członków watahy, jednak mimo wszystko miałam nadzieję, że jak najwięcej z nich przeżyło. Cóż, w kupie siła. Na pewno ja i Erna byłyśmy w pełni żywe, może nieco poharatane, a szczególnie Erna, jednak wiąż nie byłyśmy trupami. Argona oraz Mixi łatwo by się nie dały, raczej obie jakoś uciekły. To cztery. Szczerze mówiąc to oprócz ich dwóch znałam tylko Charlotte i Vincenta, więc miałam nadzieje, że i oni uszli z życiem. Jednak póki co nie miałam jak tego sprawdzić. Wolałam siedzieć zabunkrowana w ciepłym domku i wystrzelać cały magazynek w swojej obronie. Przeczesując sterczące włosy, wspięłam się po schodach na górę. Minęłam pokój, w którym miała być Erna i powlokłam się do swojej sypialni. Szybko przebrałam się w piżamę i zgasiłam światło. Wskoczyłam do łóżka i nakryłam się po nos kołdrą. Byłam strasznie zmęczona wydarzeniami z minionego dnia, jednocześnie natłok myśli uniemożliwiał mi zaśnięcie. Przewracałam się z boku na bok i wierciłam szukając najwygodniejszej pozycji. Co chwila zrzucałam z siebie kołdrę, która często spadała potem na podłogę, lub odrzucałam poduszkę na drugi koniec łóżka, by po kilku minutach znów oprzeć na niej głowę. Wreszcie jednak, po około godzinie kręcenia się bez sensu, udało mi się zasnąć. Zwieńczeniem tego dnia mogły być jeszcze nocne koszmary, jednak na szczęście mnie to ominęło. Mimo to nie spałam zbyt dobrze. Kilkakrotnie budziłam się i znów nie mogłam zmrużyć oka. Gdy po raz kolejny obudziłam się około czwartej nad ranem, uznałam, że nie warto dalej się męczyć. Dodatkowo uświadomiłam sobie, że zeszłego wieczoru nie wzięłam prysznicu, skutkiem czego dzisiaj mój stan czystości nie był oszałamiający. Stąpając jak najciszej, by nie obudzić Erny, która równie dobrze też mogła już nie spać, poszłam do łazienki. Wzięłam szybki, zimny prysznic, by nieco się pobudzić. W kuchni zaparzyłam sobie mocnej kawy i łyk po łyku zaczęłam opróżniać kubek. W drugiej ręce trzymałam jakąś starą gazetę otwartą na jakimś nudnym artykule, który zaczęłam czytać jedynie, by zabić nudę. 
(Ernaaa? Trochę musiałaś czekać, przepraszam)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz