14 sierpnia 2016

Wygnanie cz.4 - Anthony

Na liście pozostało już tylko nazwisko Anthony’ego. Bogaty dzieciak, mieszkający na Arenie 1. Narcyza jakoś nie pamiętała, by specjalnie często spotykał się z innymi wilkami. Raczej trzymał się ludzkiego towarzystwa. Co o nim pisało? Przynależenie do ZUPA’y. To jeszcze nie taki zły zarzut, jednak od ostatniego spotkania Argony z Leniniewskim nie można ufać artystą. Trzeba będzie zmusić Anthony’ego, żeby się określił. Oni czy my.
Zabójczyni wydostała się na ulicę i niemal od razu zanurkowała w krzaki. Koło domu przejechał radiowóz policyjny. Było blisko – pomyślała. Odliczyła jeszcze do 200, nim wyszła z ukrycia i zaczęła przemieszczać się w kierunku domowej Areny. Czasu pozostawało coraz mniej. Mimo szybkiego rozprawienia się z Damonem już w połowie drogi do Areny 2 niebo zaczęło się rozjaśniać, co oznaczało, że dochodzi 5 rano. Miała ledwie 2 godziny na załatwienie ostatniej sprawy, ogarnięcie się i powrót do pracy. Oczywiście, mogła to zrobić na przykład jutro, jednak chciała już zamknąć ten temat.
Jednak mimo wszystko odetchnęła, gdy dostała się do strefy bogaczy. Podczas przemarszu przez główny dystrykt kilkanaście razy na styk udało jej się umknąć policji. Musiano zwiększyć liczbę patroli po akcji w domu Miris w nadziei, że złapią kolejnego wilka. Ale nie. Szary Kwiat nie zamierzała dać się tak łatwo pojmać. Szczególnie wtedy, gdy ma robotę.
Do wieżowca, w którym mieszkał cel dojechała standardowo 187, który tym razem nie kazał na siebie czekać. A budynek był imponujący. Oszklony i niemal niknący w chmurach. Przybierając niematerialną formę dziewczyna przefrunęła przez hall, do windy, dalej w górę jej szybem, prosto na właściwe piętro. Na chwilę zatrzymała się przed drzwiami wejściowymi, które same w sobie wyglądały wyjątkowo luksusowo. Czy to możliwe, że chłopak, mieszkający w centrum miasta będzie miał jakiegoś zwierza w przedpokoju? Może lepiej będzie nie ryzykować. 
Dziewczyna, miast przez drzwi Anthony’ego, wniknęła przez sąsiednie, do innego luksusowego apartamentu. Dopiero stamtąd bardzo ostrożnie przeniknęła do mieszkania celu. I znalazła się w obszernym salonie. Było w nim ciemno, jednak migająca z boku czerwona kontrolka mówiła i czujnym działaniu kamery. Nie zmieniając formy Narcyza odszukała pokój dzieciaka. On również był całkiem spory i urządzony w typowym, eleganckim stylu. Sam Anthony spał sobie smacznie, rozwalony na całym, dwuosobowym łożu z baldachimem. Narcyzie zdało się, że kiedyś go spotkała… ah tak. Razem uciekali z Haus of Sun. Podeszła powoli do łóżka i usiała na jego skraju. Wyciągnęła nóż i koniuszek ostrza przystawiła do szyi chłopaka. Potrząsnęła nim delikatnie.
Anthony otworzył gwałtownie oczy i usiadł, niemal nabijając się na nóż. Miał dużo szczęścia, że zabójczyni była przygotowana na taką reakcję i nieco odsunęła broń od gardła. Jednak teraz celowała dokładnie w tętnicę szyjną.
- Bądź cicho, inaczej pożegnasz się z życiem – powiedziała zimnym, cichym głosem.
- Narcyza – Anthony uśmiechnął się promiennie. Wcale nie zniżył głosu, aż dziewczyna przycisnęła nóż mocniej do jego gardzieli, co najwyraźniej nie zrobiło na nim żadnego wrażenia, bo kontynuował równie głośno. – Dawno się nie widzieliśmy.
- Ciszej – warknęła różowo włosa, a z szyi dzieciaka pociekła stróżka krwi. – Nie jestem tu dla zabawy.
- Jak to nie. – Chłopak dalej się uśmiechał.
- Anthony, ostatnimi czasy zadajesz się z ZUPA’ą – bardziej stwierdziła, niż spytała Narcyza. – Nasze stosunki są niepewne i dalsze spoufalanie się z nimi zostanie potraktowane jako zdrada.
- Nie byli przecież negatywnie nastawieni do wilków – stwierdził.
- Anthony. Musisz się określić. Jesteś z nami, czy z nimi?
- Mam przyjaciela… nazywa się Lorem. Nie wiem, po czyjej jest stronie… jednak chcę móc dalej z nim przebywać. – Chłopak zrobił poważną minę, a Narcyza cofnęła nóż od jego gardła.
- Lorem Impsum jest członkiem Podziemia – stwierdziła, wstając. – Oficjalnie nie jesteś już członkiem Watahy Krwawej Nocy. Możesz robić co chcesz. Ciesz się. Zbyt wiele razem przeszliśmy, bym teraz skróciła cię o głowę.
Anthony tylko uśmiechnął się sennie i opadł na posłanie. Cała ta nocna rozmowa byłaby dla niego zapewne tylko snem, gdyby nie znalazł na swej szyi rano śladu po cięciu nożem.
Narcyza zaś wpadła do pracy ledwie kilka sekund przed czasem. Zmęczona i nie do końca przytomna, jednak nieco odświeżona. Zaczynał się kolejny, zwyczajny dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz