4 sierpnia 2016

Od Est

Est zmęczona już dłuższą wędrówką przysiadła na ziemi, próbując złapać kilka wdechów powietrza. Nie przyjemny zapach wypełnił płuca dziewczyny co przyprawiło ją o delikatne zawroty głowy. Oparła się o mokrą od porannego deszczu ścianę budynku i położyła swoją torbę po swojej lewej stronie. Znajdowała się w najmniej spodziewanym dla niej dotąd miejscu. Ponad miesiąc temu uciekła z ciepłego, miłego i wygodnego domu w poszukiwaniu tego obślizgłego gada, Nightmare'a. A teraz siedzi w jednej z uliczek miasta, zmęczona i głodna, bez grosza przy duszy. Od kiedy zrobili blokadę pomiędzy arenami dziewczyna nie mogła swobodnie poruszać się po terenach miast, plus jeszcze trzeba zaliczyć wcześniejsze zaczęcie się godzin policyjnych co sprawiało jej jeszcze więcej problemów. Policja do tego przyłapała ją na próbie przekroczenia granicy i teraz poszukują ją władce. Deptają jej po ogonie i śledzą każdy jej ruch. Nie ważne jak bardzo się starała oni zawsze ją znajdywali i za każdym razem ledwo, ale to ledwo uciekała z pod ich oślizgłych łapsk. Każdy dzień był nie pewny i roił się od cieniów wątpliwości. Może i mogłaby wrócić do domu, jednak już jest za późno. Nie może się wycofać teraz. Obiecała sobie, że nie pozwoli na to by Nightmare zrobił krzywdę komukolwiek. Niestety jak dotąd nie otrzymała nigdzie informacji o nim. Wtedy głowy przyszła myśl.' Co jeśli... SJEW już się do niego dobrał? Nie, nie to nie możliwe. No chyba, że...' Przez ciało Est przeszedł dreszcz. Wtopiła swoją dłoń w mokre od potu włosy i zaczęła wymyślać logiczne wytłumaczenie gdzie mógł znajdować się Nightmare, jednak nic innego nie przychodziło jej do głowy. SJEW z łatwością mógł przemycić nawet tak ogromne smoczysko bez wiedzy osób trzecich, byli sprytni. Za sprytni... a Est była zbyt słaba im się postawić. Oni, byli słabi żeby się postawić. Nawet Nightmare nie mógł przeciwstawić się ludzkiej, zdeterminowanej duszy. Niby delikatni, bez mocy, lecz... niesamowicie inteligentni. Gra z ludźmi była jak zabawa w szachy. Niestety od początku wilki były na przegranej pozycji, przez złe ułożenie pionków i teraz wystarczy czekać aż wykonają ruch by ludzie mogli ich zbić i uwolnić kolejne pole z pod ich władzy. Denerwowało to Est i jednocześnie dołowało, że nie ważne co zrobili pojawiał się kolejny... i kolejny. Dziewczyna darzyła ludzkość nienawiścią, a jednocześnie podziwem za tak silną wolę walki. Obawiała się, jednak co może stać się kiedy posiądą ciało Nightmare'a i całą wiedzę o nim. Bowiem łuski tego zwierzęcia są nie zwykle twarde, pazury potrafią przecinać nawet najtwardszy materiał a jego łzy... to trucizna, które mogą zatruć nawet najbardziej odporne serce. Prawdopodobnie to nie wszystkie jego atuty związane z walką lecz tylko tyle Est zdołała dowiedzieć się przez te wszystkie lata przebywania z nim, lecz ludzie mogą zdobyć jeszcze więcej informacji. W myślach dziewczyny zaczęły sklejać się różne obrazy. Widok rozcinanego Nightmare'a przyprawiał Est o odruch wymiotny, jednak za razem była ciekawa co kryje się pod jego twardą zbroją z łusek. Nigdy nie widziała smoka z tej strony... i w sumie nie wiedziała czy chciała to zobaczyć. Dziewczyna wstała z ziemi i otrzepała swoją brudną, poszarpaną spódniczkę. Ubrania Est były naprawdę w okropnym stanie. Wszystko było zniszczone i porwane, a jej włosy nie gdyś błyszczące i jedwabiste sprawiały wrażenie brudnych i tłustych. Była zmęczona już wszystkim, skoro Nightmare został złapany, mogła wrócić... jednak nawet jeżeli by to zrobiła to i tak w najbliższym czasie do jej drzwi zapukałby SJEW. Nie mogła na to pozwolić, zbyt dużo sekretów i ważnych dokumentów tam schowała by teraz je odnaleźli. Musiała trzymać się jak najdalej od swojego domu, to było pewne. Nagle usłyszała zbliżające się kroki.
- Tutaj! Widziałem jak właśnie taka dziewczyna skręcała w tą stronę. - Zbliżali się. Oni byli wszędzie i nie było żadnej drogi ucieczki. Dziewczyna złapała za ramiączko torby i zaczęła biec przed siebie, nie oglądając się. Żeby i tym razem udało jej się uciec.
*???*
- Obiekt budzi się, sir. - Mężczyzna w białym kitlu, poprawił swoje okulary i spojrzał na przełożonego stojącego tuż obok niego. Ten uśmiechnął się.
- Dobrze, powiedz tamtym by przygotowali dla niego salę i natychmiastowo zaczynamy kolejne badania. - Odwrócił się i zniknął w białych, ciężkich drzwiach. Okularnik westchnął zmęczony całonocną zmianą. Nie tylko jego przełożony oszalał na tym punkcie, ale także, odkąd pojawiło się to smoczysko, Leniniewski często pojawiał się w laboratorium i pytał o stan obiektu. Nigdy wcześniej nie przykładał tak wielkiej wagi do tego miejsca i przychodził tu bardzo rzadko a teraz, pojawiał się tu prawie co tydzień obserwując ich postępy. Co było takiego interesującego w tym zwierzęciu? Może i wyglądał majestatycznie, jednak to nie zmieniało faktu, że to tylko zwykły smok. Zdarzyły się im tylko dwa razy, że pojawiły się na tej placówce, jednak Leniniewski nawet nie zwracał na nie uwagi. Coś musiało być wyjątkowego w tym rodzaju... tylko co to mogło być? Trzeba zrobić więcej badań i odkryć prawdę. Mężczyzna podszedł do szyby i szybko zeskanował smoka wzrokiem. Jego piękne czarne łuski okrywały całą powierzchnię jego ciała. Zamknięte oczy i nie wzruszone choć na chwilę ciało sprawiało wrażenie, że zwierzę jest martwe, jednak nie łatwo oszukać dzisiejszą, rozbudowaną technologię ludzkości. W pokoju rozległo się kolejne ciche piknięcie z monitora funkcji życiowych. 'Respirator sprawdza się dobrze, nie ma szans by coś poszło nie tak' pomyślał młody mężczyzna, poprawiając ponownie spadające mu z nosa okulary. Tym razem ogromną dokładnością skanował smoka, jakby próbując tym odkryć jego najgłębsze sekrety. Nagle zwierzę gwałtownie podniosło powiekę ukazując swe szkarłatne jak krew oczy. Okularnik odskoczył przerażony i szybko zaczął biec w stronę wyjścia.
- W trybie natychmiastowym potrzebna jest sala dwieście dwa! Obiekt przebudził się! - Naukowiec zaczął krzyczeć nerwowo jak najgłośniej potrafił, tak aby jego głos było w stanie słychać w każdym zakątku ośrodka.
*Est*
Dziewczyna stała przed drewnianymi drzwiami Zegarmistrzowskiego sklepu wpatrując się w nie jak w transie. Przejechała delikatnie dłonią po ładnie wyrzeźbionej ramie i po chwili namysłu złapała za klamkę. Nie była pewna czy powinna to robić, jednak to było jej ostatnią deską ratunku. Nie miała gdzie się podziać tej nocy, a musiała jakoś schronić się przed władzami SJEW'u. Zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech. Pociągnęła mocno za rączkę i wkroczyła do budynku. Podniosła powoli jedną powiekę, potem drugą. Cały pokój oświetlała duża, staroświecka lampa stojąca na kredensie w lewym rogu pokoju. Wszędzie roznosił się przyjemny zapach drewna dębowego. Est po chwili ujrzała czarnowłosego chłopaka za ladą i nie pewnym krokiem podeszła do niego. Majstrował właśnie przy starym zegarze z kukułką a na jego blacie znajdowało się pełno sprzętu. Kiedy chłopak wreszcie zauważył nieśmiale stojącą dziewczynę, podniósł głowę znad zegara. 
- Droga pani wiem, że drzwi były otwarte, jednak mówię to... oh, Est to ty. - Na jego twarzy nie było widać ani grama zaskoczenia, jakby wiedział, że dziewczyna przybędzie w nie długim czasie. Est uśmiechnęła się łagodnie na jego odpowiedź.
- Hej Somniatis.
(Somniatis? Mam nadzieję, że nie umarłeś kiedy to czytałeś :))

2 komentarze:

  1. Poszalałaś kobito. To teraz czekam na...ekhem..ty już Estuś wiesz, na co <3
    Szkoda, że nie chce mi się czytać wszystkiego. Plus mam do zaktualizowania dwa formy i muszę odpisać na dwa opowiadania ;_;
    ~Tyskie_Feministyczne_Piwo

    OdpowiedzUsuń