27 sierpnia 2016

Od. Tiffany c.d Ryu, Argona


Czułam się mocno zakłopotana w obecności członka gangu. Nigdy specjalnie nie interesowałam się sprawami dziejącymi się poza areną, na której mieszkałam z moim opiekunem. Bo po co? Wojny gangów nie należały do moich interesów. Będę jednak szczera - ślęczenie nad zegarkami było tak mocno interesujące, jak oglądanie opery mydlanej lub słuchania reklam w radiu. To państwo było takie...dziwne. Zakazano czytać, słuchać muzyki..nic tylko sie buntować. Viper chyba miał rację. Lepiej byłoby dla mnie, gdybym znalazła sie znowu na Erdas. Może tam byłoby coś bardziej interesującego do roboty, niż całodobowe siedzenie w domu i pomaganie zegarmistrzowi. Wpatrywałam się spokojnie w moją Alphę, która była wyraźnie zajęta rozmową z panem Ryu. Ryu...co to właściwie za imię?! Pewnie japońskie. Albo koreańskie. Nie byłam na sto procent pewna. Kiedy tylko Argona spojrzała na mnie, ja pochyliłam głowę. Nie chciałam, żeby widziała mnie zniecierpliwioną, bo pewnie wzięłaby mnie za jakąś nieznośną małolatę. W sumie, chyba właśnie nią byłam. Mężczyzna spojrzał na mnie i jakby od niechcenia spytał się mnie:
- Chcesz coś do picia, albo jedzenia?
Sama nie wiem czemu, ale bardzo spodobał mi się ten pomysł. Cóż, nie najadłam się tymi kanapkami u Argony, a odkąd zjadłam ostatnią z nich minęły chyba ponad trzy godziny. Albo i więcej.
- Mirindę. Albo Fantę. Może też być jaka kolwiek oranżada.
Mężczyzna wstał i podszedł do barmana, po czym zapytał się o mój ulubiony napój. Pech chciał, żeby przyniósł colę. Nie przepadam za colą, ale lepsze to, niż zwykła woda. Zaczęłam łapczywie pić. Po chwili jednak podszedł do nas jakiś napakowany facet i powiedział do pana Ryu:
- Szef chce was widzieć.
Z niechęcią odstawiłam colę i wstałam. Wraz z Argoną i młodym facetem poszliśmy znowu w stronę biura szefa. Biuro jak biuro, tyle że było całkiem duże. Dziwiłam się, że było w miarę zadbane. Ja osobiście wyobrażałam je sobie zupełnie inaczej. Coś w stylu zniszczonego salonu. Przypominało mi to jednak bardziej biuro dyrektora szkoły. Ale to nie pomieszczenie było w tym momencie najważniejsze. Za biurkiem był fotel, a w fotelu siedział mężczyzna. Spojrzał na Argonę i uśmiechnął się złośliwie. Chyba wiedział, z kim ma do czynienia.

<Argono? Ryuu? Ponad dwa miesiące spóźnienia z mojej strony. Cóż, wakacje potrafią rozleniwić nawet mnie XP. Jeżeli napisałam coś durnego (a często mi się to na tym blogu zdarza),na przykład, że na wyspie nie ma coli, to proszę o wybaczenie!>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz