- Co to jest? - mruknąłem i zabrałem kartkę jednocześnie puszczając chłopaka. Oparłem się plecami o ścianę, a nad moją głową pojawiła się świecąca kula. Otworzyłem giętą kartkę i przyjrzałem się dziwnym symbolom, cyfrą i literą - Świetnie i właśnie w takich sytuacjach przydałaby się Argusia... - westchnąłem do siebie i schowałem kartkę do kieszeni spodni
Zapaliłem papierosa, a gdy chłopak ujrzał ogień lekko się zmieszał. Wyciągnąłem rękę z paczką w jego stronę, lecz ten uniósł tylko ręce i pokręcił głową
- Nie widziałeś Argony? - spytałem i kiwnąłem mężczyźnie głową na znak, że się stąd ulatniamy
- A to nie ty powinieneś wiedzieć gdzie jest nasza Alfa? - spojrzałem mu w oczy i szybko odwróciłem wzrok
- Ja no... znajdę ją za wszelką cenę! - zacisnąłem pięści
- Dlaczego się denerwujesz? - zlustrował mnie wzrokiem
- No bo... nie będę ci się tłumaczył - mruknąłem
- Wiem, że cię to boli - powiedział nagle, gdy zaczęliśmy zmierzać ku światłu dnia, dziwne wydawało mi się, że zasypało wyjście...
- Co mnie niby boli - spojrzałem na niego rozgniewanym wzrokiem
- Nie odwzajemniane uczucie - powiedział cicho i podniósł ręce w geście obronnym
- Zamknij się! - warknąłem, wziąłem oddech i już spokojniejszy spytałem - Niby skąd to wiesz? Jasnowidz jesteś?
- Nie, mam moc odczytywania emocji, a twoje są wręcz boleśnie odczuwalne. Poza tym to widać - uśmiechnął się lekko
- Jasne - mruknąłem patrząc w dół i kopnąłem jakiś kamyk - Muszę ją znaleźć. I to szybko. Jeśli ją dorwali... jeśli coś jej zrobią... to im wszystkim własnoręcznie łby pourywam
- Spokojnie wierze ci kolego - uśmiechnął się niebiesko włosy
- Nie jesteśmy... Nie mieliśmy jeszcze okazji. Jestem Rori, a ciebie chyba zwą Skrybą? - wyciągnąłem rękę w stronę towarzysza
- Mów mi Lorem - ścisnął moją dłoń i lekko potrząsnął - Jeśli można spytać, jak chcesz ją odnaleźć? Nawet nie wiesz kto ją porwał
- Mogły to zrobić tylko jedne osoby. Ze względu na to, że jest Alfą czyli ważną osobą i przy okazji posiada Gen, SJEW chce ją dorwać. No i ta ruda małpa...
- W takim razie jak chcesz...- zaczął, lecz mu przerwałem i oparłem, wyszliśmy na powierzchnię. Ile tam siedziałem?
- Coś na pewno wykombinuję. Ciebie to nie dotyczy, nie ty zawiodłeś jako ochroniarz. Możesz już iść, dzięki za tą kartkę. Jak tylko odnajdę Argo, to jej to dam, bo ja się na szyfrach nie znam, a i wspomnę o twojej pomocy, o to się nie martw
- Ja w cale nie... Jasne - dał za wygraną i uśmiechnął się półgębkiem - Jak byś czegoś potrzebował popytaj o mnie - odwrócił się na pięcie i zaczął zmierzać w swoją stronę. Na pożegnanie podniósł rękę wysoko i krzyknął - Do zobaczenia.
- Myhym... - jednakże ja już byłem oparty o ścianę i drapałem się po karku w zamyśleniu. Zacząłem walić z pięści w skalną ścianę rozwalając sobie przy tym kostki - Cholera. Cholera. Cholera... jestem do bani...
"Co ty znowu robisz?" - Rita odezwała się w mojej głowie. Automatycznie oparłem się plecami o ścianę, aby nie wylądować na ziemi.
"Ostrzegaj jak do mnie gadasz" - złapałem się za głowę - "Nic takiego" - skłamałem - "Mam do ciebie prośbę".
"Czego chcesz?" - warknęła - "Znowu ją zgubiłeś?".
"Nie lubię, jak czytasz mi w myślach" - upomniałem ją i usłyszałem ciche westchnienie - "Proszę pomóż mi ją wyśledzić" - i jasność umysłu mi powróciła co oznaczało, że Rita zakończyła połączenie. Spojrzałem na swoje ręce, całe we krwi. Taa... nie ważne. Usłyszałem obok siebie ciche szurnięcie, spojrzałem tam i zobaczyłem tą wie... jaszczurkę Argo.
- Cześć jaszczurko - uśmiechnąłem się klękając koło zwierzątka, a to zjechało mnie wzrokiem
- Jestem smokiem, nie JASZCZURKĄ - warknął
- Jaszczurka - zaświeciły mi się oczy i jak bym mógł zamachał bym ogonem
- Mów mi po prostu Draken - westchnął
- Jasne Dra... widziałeś Argonę? - spytałem z nadzieją w głosie - Wiesz gdzie jest?
- Widziałem kto ją porwał, ale gdzie ją zawieźli niestety nie wiem. Ale... - urwał na chwilę i zlustrował mnie wzrokiem - mogę ją znaleźć
- Ja tu pracuje, a ty sobie urządzasz pogawędki z jakimś gekonem? - warknęła moja siostra i kopnęła mnie w kostkę
- Ricia, młoda co tu robisz? - spytałem wysuwając rękę, aby gad na nią wszedł. Ten po dłuższej chwili zastanowienia wdrapał mi się na ramie.
- Szukałam jej dla ciebie. Wiem gdzie ją trzymają - pokazała mi zdjęcia wielkiego budynku - tam ją znajdziesz. Ale pewnie nie będą chcieli oddać ci jej za ładne oczy - uśmiechnęła się, wiedziałem że już opracowała plan
- Wybacz, ale dostanę się tam z pomocą Dra - dziewczyna zdębiała
- Świetnie. Więc idę - odwróciła się zamiatając w powietrzu włosami
- Naraska - uśmiechnąłem się i uniosłem jedną rękę z palcami ułożonymi na znak pokoju - Więc Dra wiemy, gdzie ona jest, ale żeby tam się dostać niepostrzeżenie, musimy się zmienić... znaczy ja muszę. A wtedy ty musisz pogadać i wszystko wytłumaczyć mojemu drugiemu ja. Powiedz... em... "dżem".
- Mogę sam uwolnić Argonę - odwrócił się do mnie plecami... a raczej ogonem
- Tak możesz tam zasiać spustoszenie, a wtedy jej na pewno nie puszczą! - pociągnąłem teatralnie nosem i udałem płacz - A ja muszę ją znaleźć! - jaszczur spojrzał zdziwiony i mina mu zrzedła, gdy się skapnął, że tylko udaję - Nooooo to jak będzie? Prooooosze cię, zacznę nazywać cię prawowitym tym no... smokiem. No dawaj Draaaaa
- Nie nazywaj mnie tak - warknął - Więc "dżem"? Czemu akurat "dżem"?
- Bo tak. Wyjaśnij wszystko Sztywniakowi, a potem go słuchaj, to razem ją wyciągniemy - smok kiwnął głową i odsunął się kawałek, po czym zaczął patrzeć z zaciekawieniem jak się zmieniam.
Ostatni raz rozejrzałem się, puki jeszcze coś widzę. Rzuciłem okiem na zdjęcia leżące przede mną i odetchnąłem parę razy. Zamrugałem, a po chwili zrobiło się zupełnie ciemno. W powietrzu unosiło się kilka nowych zapachów. Lekko zakręciło mi się w głowie co utrudniało chociażby najmniej racjonalne pytania w mojej głowie. "Gdzie mnie znowu wywiało?" albo "Po co znowu się przemieniłem w wilka?". I myślałbym tak dalej, gdyby ciszę trwającą w moim aktualnym miejscu przebywania nie przerwało chrząknięcie tuż przede mną.
- Więc Rori, powiedziałeś, że mam powiedzieć "dżem"- przesunąłem łapą w stronę rozmówcy i popchnąłem coś małego. Schyliłem łeb i obwąchałem osobnika
- Nie jesteś wilkiem, ale nim pachniesz - zauważyłem i położyłem się na brzuchu, aby mieć małego stworka tuż przed nosem - Znasz mnie... więc co moje drugie znacznie głupsze JA chce ode mnie?
- Zobacz - przekręciłem łeb w prawą stronę, a rozmówca na chwilę zamilkł - Cóż... to że nic nie widzisz lekko komplikuje sprawę. Na co mi wilk który nic nie widzi?
- To, że mam zawiązane oczy nie znaczy, że nic nie widzę - upomniałem go - Jeśli chcesz żebym coś powiedział musisz podzielić się ze mną swoim wzrokiem.
- Ach tak słyszałem o tym. Jak to u ciebie działa? Mam cie wkurzyć, dziabnąć czy po prostu na ciebie wskoczyć, a ty wypowiesz pradawne słowa?
- Siądziesz mi na karku lub głowie jak ci będzie wygodnie. Lecz wpierw muszę napić się twojej krwi - przełknąłem ślinę, może się to nie udać i będzie źle, ale po co martwić mojego towarzysza - Rozetnij sobie skórę pazurami jeśli takowe posiadasz
- Jestem smokiem, więc tak. Mam pazury - gad zrobił to co powiedziałem i już po chwili w moim pysku pojawiło się kilka kropel krwi. Smoczej krwi. Dawno takiej nie próbowałem. No ale nie o tym teraz. Chwilę potem jaszczur wskoczył mi na kark, zamknąłem oczy i po chwili widziałem obraz zza moich sterczących białych uszów - Streszczajmy się, bo zaczyna mnie nudzić twoje towarzystwo.
Sprawiłem niewidocznymi skrzydła i ruszyłem truchtem w stronę naszego celu.
*Duuuuużo czasu później. (Tak coś koło 3 w nocy bo cimno)*
Byliśmy już na miejscu, ja już jako szajbus klękałem w jakiejś ciemnej uliczce.
- Na co czekasz? - mruknął smok zachodząc mnie od pleców, aż podskoczyłem.
- Rany nie strasz - podrapałem się po karku chowając za jakimś kartonem torbę z ciekawym pakuneczkiem dla SJEW'owców.
- Co tam ukrywasz? - nawet nie zauważyłem kiedy smok znalazł się w torbie i aż fuknął ze złości - Co to ma być?! I że ja niby tam zasieje spustoszenie? Wiesz ile tym narobisz hałasu?
- Jesteś całkiem jak swoja pani - zaśmiałem się
- Twoja też... - warknął - nie miałeś się tam zakraść?
- No niby tak, ale w takim razie skąd moja Argusia będzie wiedziała, że nadchodzi odsiecz? - wyszczerzyłem się w uśmiechu - Ktokolwiek jej pilnuje zaraz podniesie alarm i ją zostawi gdy tylko usłyszy wybuch. Poza tym to nie są zwykłe materiały wybuchowe - Dra zrobił pytającą minę - Pokazuję i objaśniam - zaśmiałem się - Więc tak. Te tu robią ,,BUUUUM!!!", patrz dalej. Te rozpuszczą dym najpierw zwykły potem, gdy dostanie się do płuc zmienia się w usypiający, a na końcu wypala wewnętrznie organizm jak podpalona benzyna. A te ich zwabią, zapachem Wilczego Genu, wyciem wilków i tym hologramami zwykłych wilków z lasu. Poza tym w mieście porozrzucam te Cykajki, które wybuchają na dany sygnał! Co rozpęta dodatkową anarchię na ulicach.
- Rori wszystko gotowe - zza rogu wyszła Rita i rzuciła mi w twarz pustym plecakiem - Wszystkie bomby zegarowe na swoich miejscach
- C-Y-K-A-J-K-I. CYKAJKI. Powtórz. Cykajki
- Jak chcesz. Bądź ostrożny tu masz zegarek odpalający je po podwójnym uderzeniu w jego szybkę. Uważaj na siebie - mruknęła odsuwając się
- Zawsze uważam - wyszczerzyłem się w uśmiechu i zniknąłem plecak, a torbę zapiąłem i zarzuciłem na ramie
- No właśnie nie - rzuciła smutnym głosem i zniknęła
- Miałeś to już wcześniej zaplanowane?
- Nie - odparłem i zapaliłem papierosa zmierzając w stronę wyjścia z alejki.
- Skąd masz te materiały. Pierwszy raz o takich słyszę - zdziwił się
- Uwierz mi, że ja też Dra. Wymyśliłem je na potrzebę chwili - zaśmiałem się i jeszcze na chwilę schowałem się za winklem. Przecież panowała już godzina policyjna.
- Jasne. Więc ja się ulatniam i przekażę Argonie na jaki sygnał ma czekać - zeskoczył z torby i zaczął powoli zmierzać ku wejściu ogromnego budynku
- Niech czeka na wybuch i całe zamieszanie. Ogłoszą atak ze strony WKN'u a kiedy wszyscy się zlecą do mnie, ja się nimi zajmę - tu lekko głos mi zadrżał, smok zatrzymał się w pół kroku.
- Wyciągnę ją stamtąd i zajmę przez jakiś czas tak jak rozmawialiśmy. Ale w jaki sposób ty chcesz ich zatrzymać? - spytał podejrzliwym głosem
- Cóż, powiem ci pod warunkiem, że nic nie powiesz Argo - smok powoli kiwnął głową, nie mogłem odgadnąć czy kłamie, czy po prostu jest ciekawy lecz... rozpiąłem długi płaszcz, oczom jaszczura ujawniły się ładunki wybuchowe przyczepione do mojej koszulki, a w mojej ręce pojawił się karabin maszynowy z celownikiem kolimatorowym - Zabawię się z nimi - uśmiechnąłem się i pomachałem gadzinie na pożegnanie, ten odbiegł bez słowa.
Odczekałem ustalone dziesięć minut i wycelowałem w głowę pierwszego strażnika. Potem w ruch pójdą Cykajki, a dalej się zobaczy.
- Czas przyjąć propozycję waszej wojny o osobę mi bliską - wyszczerzyłem się w spragnionym ostrej jatki uśmiechu i pociągnąłem za spust
(Argona? Powracam i możemy już lecieć dalej z naszymi przygodami^^ )