29 czerwca 2016

Od Rue cd. Lorem

Odwróciła się powoli. Tunel był niewysoki, mógł mieć około dwóch metrów, oświetlony bladym światłem ulokowanych co kilka metrów lamp. W powietrzu czuć było wilgoć. Gdzieś z głębi przejścia dobiegał miarowy odgłos kapiącej wody. Obecność wody normalnie dodałaby Rue odwagi, ale odbierała ją jej kompletna nieznajomość sytuacji. Nie miała pojęcia kim jest towarzyszący jej chłopak. Powoli zaczęła żałować, że dała mu się zaciągnąć w obcy dla siebie rejon. Żałowała, że nie ma z nią Misao, która przy pomocy błyskawicy i ognia nie dość, że bez mrugnięcia okiem zneutralizowałaby obcego, to jeszcze oświetliłaby ciemne korytarze. Jednak będąc bez przyjaciółki Rue nigdy nie zdobyłaby się na to, aby zaatakować kogoś kto, bądź co bądź, ocalił jej życie.
- Zastanawiasz się jak mnie zabić? - Baznamiętny głos chłopaka wyrwał ją z zamyślenia.
- Ja...
- Wyluzuj, - mruknął - jestem taki jak ty.
- Skąd niby wiesz kim jestem? - Wyprostowane się i lekko uniosła głowę. Czy tak właśnie postąpiła by Misao? Rue uznała, że raczej tak.
- Musisz lepiej się kontrolować. - Rzucił znaczące spojrzenie na ziemię. Dziewczyna powędrowała wzrokiem za jego spojrzeniem i syknęła cicho. Pod jej nogami zbierała się kałuża wody, ciągle powiększana przez przesuwając się do niej krople przyciągane przez moc Rue. 
- Nieważne. Musimy się ruszać. - Chłopak już szedł w głąb tunelu. Ruszyła za nim. Na początku starała się iść równo, dumnie, w milczeniu - tak postąpiłaby Misao, lecz na usta cisnęło  jej się wiele pytań, ciągle musiała pobiegać, aby nie zostać za bardzo w tyle, a ciągłe milczenie potęgowało strach. W końcu nie wytrzymała. Pobiegła nieco szybciej, aby dorównać kroku chłopakowi i dla odmiany zapytała z lekkim rozbawianiem w głosie, powodowanym tym, że chciała nieco rozluźnić atmosferę i pozbyć się wrażenia ciągłego zagrożenia.
- A więc co takiego strasznego zrobiłeś, że SJEW postanowił się za ciebie zabrać? - Mimo wszelkich starań nie udało jej się ukryć lekkiego drżenia w głosie. Chłopak od razu to wyczuł i spojrzał na nią z ledwo widocznym współczuciem.
- Nie bój się. Oni tu raczej nie zejdą, a poza tym wiem gdzie iść. Za jakiś czas powinniśmy być już na powierzchni.
- Za jakiś czas czyli za ile? 
Wzruszył ramionami.
- Wciąż nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Nie zamierzam.
- Ta co ty, weź. - Przekrzywiła lekko głowę. - Nikomu przecież nie powiem.
(Lorem?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz