- Nie wiem, zobaczymy co da się zrobić - odparłem.
Skupiłem w sobie całe światło jakie do mnie docierało. Na moich rękach pojawiły mieniące się złotem żyły, a ja czułem, że mogę zrobić wszystko. Skupiłem całą tą energię w czubkach palców i dotknąłem boku tego łóżka operacyjnego na jakim aktualnie się znajdowałem. Metal zaczął się topić. Udało mi się opuszką palca dotknąć zapięć, którymi byłem przypięty. Na szczęście będąc w tym stanie nie odczuwałem gorąca, bo inaczej byłbym cały poparzony. Po chwili skórzane pasy puściły i mogłem usiąść i swobodnie odpiąć nogi. Zsunąłem się z łóżka i podszedłem do Ookami z zamiarem uwolnienia również jej, ale w tym momencie rozległ sie dźwięk alarmu. Szybko złapałem za klamry, którymi była przypięta dziewczyna, ale w tak okropnym pośpiechu nie umiałem nic zrobić. Palce plątały mi się ze sobą, a oddech z każdą sekundą przyspieszał.
- Ogarnij się debilu - warknęła - przecież narazie nic się nie dzieje.
Wziąłem głęboki oddech i starałem się zignorować wyjący alarm, a skupić się jedynie na rozpięciu klamry. Wtedy jednak usłyszałem kroki na korytarzu. Nie kroki jednej osoby, a conajmniej pięciu i to prawdopodobnie uzbrojonych osób.
- JAK MAM NIE PANIKOWAĆ ŚKORO ONI ZARAZ TU PRZYJDĄ I NAS ZABIJĄ - dopóki nie zobaczyłem wyraźnie niezadowolonego wzroku Ookami byłem przekonany, że nie powiedziałem tego na głos.
- Skoro mnie teraz nie uwolnisz to chociaż drzwi zarygluj - prychnęła.
W momencie, w którym to powiedziała ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Jedno, drugie, trzecie uderzenie. Było widać, że drzwi nie wytrzymają długo pod naporem.
(Ookami?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz