25 czerwca 2016

Od. Tiffany cd. Argony


Dziewczynka udawała, że nie dosłyszała pytania Alphy. Zaczęła cicho nucić jakąś piosenkę. Nie miała ochoty. Zastanawiała się, dlaczego Argona akurat ją poprosiła? Przecież była Chi...Właśnie. Była. Nie jest. Nie żyje. A inni? Wśród członków WKN'u nie brakuje osób niskich. Poza tym mógłby ktoś przemienić się w wilka i na przykład udawać psa. Ale z jednej strony byłoby to głupie i lekkomyślne. No, ale skoro Argona miała Tiffany pod ręką, zapewne skorzystała. Dziewczynka potrafiła się naprawdę świetnie skradać. Nie podobała jej się tylko perspektywa wysadzenia ludzi w powietrze. Owszem, nie była jakoś szczególnie przywiązana do tego gatunku, jednak nie lubiła mordować. Spojrzała na Argonę z podejrzanym wzrokiem i powiedziała:
- A co ja będę z tego mieć?
Kobieta nie spodziewała się reakcji dziewczynki. Tiffany zresztą sama nie wiedziała, dlaczego zwróciła się w ten sposób do Alphy. Z jednej strony pragnęła ją przeprosić, ale z drugiej chętnie zobaczyłaby jej reakcję. Po dłuższej przerwie Argona powiedziała:
- Moją dozgonną wdzięczność.
Dziewczynka odwróciła wzrok od czarnowłosej. Znowu zaczęła coś nucić pod nosem i wymachiwać nogami jak sześciolatek. A co, jeżeli zawali i ją złapią? Nie wykryją u niej genu, ale będą mieli świadomość, że oprócz wilków na wyspie mogą znajdować się też inne stworzenia. Tiffany była czarnowidzem i źle rozpatrywała ten scenariusz. Nie wypadało jednak odmówić. Nie znała do końca Argony, ale myślała, że jeżeli odmówi będzie miała kłopoty.
- Chyba nie mam wyboru. Zgadzam się. - powiedziała cicho i zeskoczyła energicznie z kanapy, aby dostać się do leżącej na komodzie paczce z czekoladowymi ciastkami, które przyniosła przed chwilą Alpha.
Tiffany nie miała pojęcia, czy jej się tylko wydawało, czy w pomieszczeniu zaczęło się robić duszno. Podeszła więc do okna, aby je trochę uchylić. Kiedy miała odsłonić firankę, Argona wstała i zablokowała jej drogę.
- Nie powinnaś. - powiedziała stanowczo. - Jeżeli jest ci duszno mogę przynieść wentylator.
- N-no dobrze. - jęknęła cicho dziewczyna.
Argona wyszła z pokoju i skierowała się w stronę swojej sypialni. Mimo zakazu kobiety Tiffany podeszła do okna i uchyliła zasłonę. Na środku drogi stał radiowóz, a obok niego pałętali się obcy mężczyźni, zapewne policjanci. Ku przerażeniu małej jeden z nich uniósł głowę i spojrzał prosto na dziewczynkę. Tiffany od razu zasłoniła okno i usiadła na kanapie. Po chwili z salonu usłyszała głos:
- Coś się stało? - zapytała kobieta.
- Ni-nic. - skłamała Tiffany i spojrzała z przerażeniem na okno.
Serce biło jej jak oszalałe. Miała dziwne wrażenie, że zaraz wyskoczy jej z piersi. Czuła, że popełniła błąd spoglądając na zewnątrz.

<Argono?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz