Zapadła cisza. Wzięłam łyk herbaty. Lekko szumiało mi w głowie, ciągle buzowała we mnie adrenalina. Dziś działo się tak wiele rzeczy, a dzień się jeszcze nie kończył. Oddychałam powoli. Włosy moczyły lekko bluzę.
- Musimy policzyć osoby, które przeżyły. To znaczy nie my, tylko cała wataha. To znaczy Argona, ale musimy jej jakoś pomóc.
Ash słuchała mnie kiwając głową.
- No i muszę jakoś wrócić do domu.
- Chcesz wracać teraz?
- Może lepiej, jakbym wróciła, jak wszystko się uspokoi. Tylko wtedy musiałabym zostać u ciebie jeszcze jakiś czas.
- Jasne, nie ma problemu. - Odpowiedziała Ash.
Miałam nadzieję, że nie będę dla niej problemem. W końcu do tej pory obie mieszkałyśmy same.
- Tylko tydzień, góra półtora. - Powiedziałam.
Znów wzięłam łyk herbaty. Nie smakowała mi, ale nie chciałam od samego początku robić problemów.
- Zjesz coś? - Zapytała Ashura.
- Nie, dzięki.
- Ale ja zjem.
Wstała i sięgnęła po chleb. Zwinnym ruchem wyjęła z szuflady deskę do krojenia, a zaraz po niej nóż. Ukroiła dwie kromki. Po chwili wahania ukroiła jeszcze trzecią. Odłożyła chleb. Wyjęła coś z lodówki i położyła obok. Ja znowu wzięłam łyk herbaty. Spojrzałam na swoje niewyraźnie odbicie na dnie kubka. Zamrugałam kilka razy, po czym odłożyłam kubek z powrotem na stół. Ash skończyła robić sobie kanapki i usiadła z talerzem naprzeciwko mnie.
- Na pewno nie chcesz?
- Na pewno.
Dopiłam herbatę i odłożyłam kubek do zlewu.
- Ja... pójdę się zdrzemnąć.
Ash wyraźnie chciała mi coś powiedzieć, poczekałam aż przełknie.
- Możesz zająć pokój na piętrze. Wchodzisz po schodach, idziesz korytarzem, drugie drzwi po prawej.
Skinęłam głową. Poszłam kierując się instrukcją Ash. Po drodze zahaczyłam o łazienkę i zabrałam swoje brudne rzeczy. Weszłam do pokoju. Był przestronny. To pierwsze co zauważyłam. Byłam przyzwyczajona do mniejszych formatów. Ten pokój mógł być nawet jedną trzecią mojego małego, klaustrofobicznego mieszkania. Na prawo od drzwi stało drewniane biurko. Rzuciłam na nie brudne ubrania. Na środku pokoju stało dwuosobowe łóżko. Co za marnowanie miejsca! Rozebrałam się do bielizny, a ubrania położyłam na poręczy łóżka.
Zasnęłam.
(Ash?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz