26 czerwca 2016

Od Korso do Blacka

     Przeciągnąłem się, strzelając stawami.
     Nie byłem najlepszy w tego typu rozmowach. Nie potrafiłem jakoś niesamowicie barwnie opisywać rzeczy tak prostych jak ta. Owszem, umiałem się rozpływać nad czymś banalnym (i często to robiłem), ale... to był inny typ "prostoty". A nawet gdyby było inaczej, nie miałem na to zwyczajnie humoru. Myślałem już tylko nad powrotem do herbaciarni i przedstawieniem Mitsuki kolejnych problemów, które wynikły względem naszego planu. 
     Gdy przywołałem moje myśli do porządku, zorientowałem się, że od dłuższej chwili trwa niezręczna cisza. Black jednak wyglądał, jakby mu to wcale nie przeszkadzało. Czyżby rozmawiał telepatyczni ze swoim towarzyszem? Jakkolwiek, cała ta sytuacja sprawiała, że czułem się coraz bardziej niekomfortowo. Powiedziałem więc:
     - Mówisz, że miałeś już okazję rozmawiać z Argoną? 
     - Tak, całkiem miła jest. 
     Otworzyłem trochę szerzej oczy i uśmiechnąłem się. Będą z niego ludzie. 
     - Znasz kogoś jeszcze z watahy? - zapytałem. 
     - A nom, Rin.
     - Tylko ją... Słuchaj, ja już muszę się pomału zbierać, bo mnie Mitsu zabije, ale...
     - Mitsu? Kto to? 
     - Mitsuki, moja współlokatorka. Powiedziałem jej, że jak nie wrócę przez 20, to ma zacząć chować wszystkie dokumenty. Pewnie mi już cały pokój przekopała. W każdym razie, jak będziesz miał chwilę, to wpadnij do mojej herbaciarni, tam poznasz paru naszych. 
     - A gdzie to jest? 
     - Na Kubańskiej 5. 
     Popatrzył na mnie bez większego zrozumienia. 
     - To jest jak idziesz od rynku jakieś dziesięć minut, potem odbijasz w lewo na Pracy, jeszcze dalej przez Plac Majowy aż do figury... aaaa zresztą, jak chcesz, to możesz mnie odprowadzić, to ci pokażę. 

(Black? Sorry, że tak późno, ale szkoła ;_; )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz