31 marca 2014

Od Rivera do Sprinkle-Batt

(c.d. tego)
Patrzyłem na Sprinkle-Batt z zastanowieniem. Zobaczyłem że fale stają się oraz większe i zaraz ją zaleją. Podszedłem do niej. Odetchnąłem. Odsunąłem ją. Nawet nie drgnęła. Zostawiłem waderę o parę kroków dalej. Położyłem się niedaleko. 
"A co by się stało gdym ją tu zostawił...? " - myślałem z zastanowieniem.
Przewracałem się z boku na bok nerwowo. Nie potrafiłem spać. Ciągle wydawało mi się, że ktoś mnie obserwuje. I po chwili okazało się, że się nie myliłem. Najpierw usłyszałem warczenie za krzakami. Niedaleko nich leżała Sprinkle-Batt! 
Zerwałem się z ziemi nerwowo. Wilk już zbliżał się do niej. Gdy mnie zobaczył zaczął biec w jej kierunku. Ja również. Gdy byłem bliżej skoczyłem. Popchnąłem go na ziemię w momencie, gdy Sprinkle się obudziła. Jej mina wyrażała strach i zaskoczenie jednocześnie. Wilk dalej okazywał wielką agresję. Drapałem go mocno, aż leżał nieruchomo niemal nie oddychając. Sprinkle podbiegła do mnie (od kiedy nazywam ją Sprinkle?).
- Nic ci się nie stało?! - zapytałem nerwowo.
- Nie nic... - szepnęła. - Ale dziękuję...
- Musimy iść! I to szybko! - warknąłem.
Sprinkle wskoczyła do wody. ja tuż za nią oglądając się jeszcze za siebie. 
Po niedługim czasie byliśmy już na brzegach tej nieznanej mi watahy. 
- To ruszamy dalej! - oznajmiłem.
Dotknąłem nosem wilgotnej ziemi i wyczułem kierunek jej domu.
- Za mną, będziemy za niedługo!
Ruszyłem w las. Po godzinie truchtu byliśmy blisko. 
- Zmęczona?
- Nie, wcale nie... - powiedziała zadyszała.
Byliśmy już przy jaskini. Pomyślałem, że muszę się już z nią pożegnać. Zwolniłem.
(Sprinkle-Batt? Może ktoś inny?)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz