24 marca 2014

Od Rivera do Sprinkle-Batt - niespodziewane spotkanie...

Szedłem sobie lasem z zawieszoną głową pogrążony w swoich myślach. Usłyszałem kroki idące w moją stronę. Podniosłem łeb i zobaczyłem pewną " różowatą " waderę. Podbiegła do mnie i zapytała która godzina, odpowiedziałem jej spokojnie, a ona bardzo zaniepokoiła się i krzyknęła.
- Coś się stało? - zapytałem troskliwie.
- Muszę szybko wrócić do domu! - szepnęła nerwowo.
- Odprowadzić cię? - zapytałem uprzejmie.
- Skąd wiesz, gdzie jest moja nora? - zapytała bardzo zaciekawiona.
- Kieruję się instynktem, przeczuwam, że to w tamtą stronę... - machnąłem głową w stronę drzew.
Spojrzała na mnie z zaskoczeniem.
- Chodź za mną - uśmiechnąłem się serdecznie i ruszyłem w głębię drzew.
Co chwilę spoglądałem za siebie czy wadera nadąża.
- Jak się w ogóle nazywasz? - zapytała.
- River, a ty? 
- Sprinkle-Batt - powiedziała.
- Ładnie - powiedziałem półgłosem.
- Dzięki - szepnęła.
Reszta drogi powrotnej odbyła się bez rozmów.
(Sprinkle-Batt?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz