23 czerwca 2017

Od Calii cd. Camille

Ze zmiany zeszłam równo o pierwszej. Skierowałam się na zaplecze. Czarnowłosa siedziała na stołku przy ścianie jak gdyby nigdy nic. Spojrzała na mnie podejrzliwie, gdy ściągnęłam swoje ubrania z wieszaka.
– Spokojnie – zaśmiałam się lekko. – Tylko się przebiorę.
Weszłam do dusznej przebieralni i zasunęłam kotarę. Z ulgą zamieniłam obcisłą spódnicę na dżinsowe rurki. Napiwki z kieszonki bluzki przełożyłam do ukrytej za kurtką sakiewki. Wyszłam i rzuciłam kelnerski strój do kosza na pranie.
– Chodź ze mną – zwróciłam się do dziewczyny i nacisnęłam na klamkę.
– Pa, Richter – zwróciłam się do ochroniarza, wychodząc z budynku.
– Do jutra, Ace – odpowiedział mi, nawet nie zaszczycając spojrzeniem mojej towarzyszki. Lawirowałam między ciemnymi uliczkami, skręcając to w prawo, to w lewo. Przeprowadzałam test, jednocześnie zastanawiając się, co powiedzieć czarnowłosej. Nie wydam siebie przypadkowej osobie. Zresztą, nie sądzę, żeby uwierzyła mi na słowo.
– Dość – usłyszałam w końcu stanowczy głos i uśmiechnęłam się niezauważalnie. – Kręcimy się w kółko. Nie zwiedziesz mnie, kelnereczko.
Odwróciłam się do kobiety z obojętnym wyrazem twarzy.
– Zajęło ci to krócej niż innym – stwierdziłam tylko, i weszłam w uliczkę tak wąską i ciemną, że prawie niezauważalną. Czarnowłosa chcąc nie chcąc poszła za mną. Chwilę później stałyśmy już przed małym, opuszczonym domem, jednak zbudowanym solidnie.
– Ściany są dźwiękoszczelne – oznajmiłam, gdy weszłyśmy do środka. Siadłam przy długim stole, a moja towarzyszka zrobiła to samo po chwili milczenia.
– Szafir – powiedziała dobitnie. – Wszystko, co wiesz, i czego możesz się dowiedzieć.
Przygryzłam wargę, zastanawiając się nad odpowiedzią.
– Znam go – zaczęłam po chwili. – Ale nie wiem, czy chce ci coś o nim powiedzieć.
Brunetka mruknęła coś pod nosem, po czym przesunęła po blacie plik banknotów. Zabrałam go i szybko przeliczyłam, sprawdzając, czy nie są fałszywe. Czy sprzedam siebie za kilka papierków? Cóż, z reguły sprzedaję swoje umiejętności, nie informacje.
– Szafir – mruknęłam cicho, podejmując decyzję. Parę faktów mogę przecież przemilczeć. – To kobieta – oznajmiam. – Najczęściej przesiaduje w kawiarence na przedmieściach, gdzie lubi czytać książki o ludziach, osobowościach i tych innych umysłowych rzeczach – dodałam, starając się opanować drganie kącika ust. – Nie znam jej imienia ani nazwiska, nie wiem, gdzie mieszka – zakończyłam, mając nadzieję, że to wystarczy.
Brunetka siedziała chwilę cicho, a zaraz potem wyszczerzyła zęby w okrutnym uśmiechu.
– A mogłabyś tak w końcu przestać kłamać?
(Cam? default smiley :d Wybacz, że to tyle trwało)

1 komentarz: