Gdy usłyszałam pytanie mężczyzny, nieco się zdziwiłam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc przez chwilę szliśmy w ciszy. Przypatrywałam się mężczyźnie szukając w jego twarzy jakichkolwiek oznak tego, że jednak nie myślał tego co mówi. Niestety patrzył w zupełnie drugą stronę, więc miałam utrudnione zadanie.
-Lubię rosół - stwierdziłam po chwili, a mężczyzna spojrzał na mnie ze zdziwieniem - Więc... Jeśli nie masz nic przeciwko, to...
-Nie, nie, nie! Byłoby miło.
-Dziękuję - uśmiechnęłam się do niego. Byliśmy w dzielnicy Quidos, gdy doszliśmy do celu. Po chwili weszliśmy do kawalerki, w której mieszkał mężczyzna. Była urządzona w minimalistycznym stylu, królowały tam raczej biel i czerń.
-Bardzo ładne masz to mieszkanko - powiedziałam do mężczyzny, ściągając buty i stając bosymi stopami na chłodnej podłodze. - Powiedziałabym wręcz, że w moim stylu - uśmiechnęłam się.
-Dziękuję - wydawało mi się, że Lorem jest nieco speszony całą tą sytuacją. Zaprowadził mnie do kuchni, gdzie usiadłam na krześle i obserwowałam jego poczynania w przygrzewaniu zupy. Cisza, która między nami zapadła nie była niezręczna i obojgu nam bardzo odpowiadała. Po chwili mężczyzna postawił przede mną talerz z jeszcze parującą zupą.
-Dziękuję bardzo - powiedziałam i zabrałam się do jedzenia. Ta część twarzy mężczyzny, która nie była zasłonięta włosami przybrała odcień czerwieni, nie wiem czy za sprawą zupy, czy przeze mnie, jednak bardzo mnie bawiła.
-Ten rosół był naprawdę przepyszny - powiedziałam, gdy skończyłam - Będę musiała wpadać tu częściej - powiedziałam żartobliwie, po czym zobaczyłam czyste przerażenie w oczach Lorema.
-Spokojnie, spokojnie. Tylko żartowałam - zachichotałam, widząc jego kolejną gwałtowną reakcję. Żeby zaprzeczyć moim słowom zamachał gwałtownie rękami. Niefortunnie strącił ze stołka swoją torbę, z której wysypały się rzeczy. To, co zobaczyłam, sprawiło, że całe moje rozbawienie wyparowało. Wstałam i podniosłam z ziemi książkę. Tę książkę. Tę samą, którą widziałam w bibliotece. Musiałam zadać to pytanie. Musiałam się dowiedzieć prawdy.
-Czy to jest TWOJA książka, Loremie? - spojrzałam na niego ze smutkiem, oczekując odpowiedzi.
-...
(Loruś? Jak się teraz zachowasz, cwaniaczku? ;3)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz