3 czerwca 2017

Od Lorema cd. Camille

- Lorem Impsum - odparł mężczyzna, ściskając dłoń Camille dość nieśmiało. Brunetka spojrzała na niego z rozbawieniem, jakby myśląc, że żartuje. - U mnie było dość popularne - mruknął, speszony.
- Oh, wybacz. Skojarzyło mi się z tym łacińskim tekstem. Poczekaj... - na chwilę zamilkła, nim zaczęła recytować: - Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipisicing elit...
- Proin nibh augue, suscipit a, scelerisque sed, lacinia in, mi. Cras vel lorem. Etiam pellentesque aliquet tellus. Phasellus pharetra nulla ac diam.- dokończył płynnie Lorem, nagle uspokajając się nieco. Słysząc rodzinny język po raz pierwszy od wielu, wielu lat zrobiło mu się jakby cieplej na sercu. Uśmiechnął się. - Quis non cogitare possit aliud in promptu latine. (Nie sądziłem, że ktoś jeszcze potrafi płynnie posługiwać się łaciną.)
- Et docebit illum in iure scholam (Nauczają jej na studiach prawniczych) - odparła Camille i przeszła z powrotem na polski. - Na bibliotekarskich najwyraźniej też, co?
  Skryba pokiwał głową, jednak bez przekonania. Nie miał pojęcia, czego uczą na studiach bibliotekarskich i czy wogle takie studia istnieją.
- Interesuję się trochę Rzymem - przyznał, wracając do swojego zwykłego, niepewnego tonu. - Nauka na własną rękę, wiesz...
- Pewnie pracując w bibliotece masz dostęp do wszystkich niezbędnych materiałów, co? - dopytywała się dziewczyna, a jasnowłosy pokiwał głową. Jako źródło wiedzy, biblioteka była nieoceniona, choć tak na prawdę nie posiadała wielu informacji, które miał sam Lorem - jako świadek historii.
- Pan Pluton również ma spore zbiory - przyznał, myśląc o człowieku, który go przygarnął. Gwałtownie się zmieszał jeszcze bardziej uświadamiając sobie, że nie jest on osobą, o której powinien wspominać pierwszej napotkanej na drodze dziewczynie. - Tu zaraz będzie mój dom - zauważył gwałtownie, co nie mijało się wiele z prawdą. Najwyżej 100 metrów. - Mam rosół...
  Podrapał się nieco nerwowo po policzku, spoglądając w przeciwnym kierunku, niż szła dziewczyna. Sam nie wiedział, co w niego wstąpiło, że dodał to ostatnie. Niby dom był czysty... jednak zapraszanie nieznajomej na rosół chyba nie było powszechnie przyjętym zachowaniem.
(Camille?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz