31 maja 2018

Od Camille cd. Lorema

    Nie za bardzo wiedziałam co się wokół mnie dzieje. W tamtym miejscu, było zdecydowanie za dużo podobnych do siebie osób. Czekając na dalszy rozwój sytuacji i nie wiedząc zupełnie, co się wokół mnie dzieje, postanowiłam podsumować sobie nasze aktualne położenie. Nie-Lorem i prawdopodobny pierwowzór dziewczynki stojącej na gzymzie nie żyją. Nie-ja i sobowtór żyją i chyba mają się dobrze, oprócz rany na nie-mojej dłoni. Miałam jeszcze broń, a i Loremowi nic strasznego się nie stało, więc pozostawała mi resztka nadziei, że może uda nam się uciec. Nie-ja nie posiadała już tarczy w postaci nie-Impsuma, co również było zdecydowanie na plus. Jednak nie widziałam żadnej drogi ucieczki, a nawet jeśliby jakaś była, to Lorem nie dałby rady uciekać przez rozwaloną nogę, a na pewno nie zamierzałam go zostawiać. Jednak nie zamierzałam czekać, aż coś nam się stanie. Z tegoż powodu uniosłam broń i wycelowałam w dziewczynkę stojącą na gzymsie. Dziękowałam sobie, że wcześniej przykładałam się do strzelania, bo, mimo utrudnień, pocisk poleciał dokładnie tam, gdzie chciałam. Przymknęłam oczy, nie chcąc patrzeć jak to dziecko umiera, jednak po chwili Lorem szturchnął mnie lekko. Dziewczynka spadła z gzymsu na ziemię niedaleko swojego pierwowzoru, a jej postać zaczęła otaczać srebrna kałuża.
- O cholera - patrzyłam na krew lub cokolwiek to było jak zaczarowana przez chwilę. Kolejne szturchnięcie w żebro sprawiło, że wyszłam z letargu i przeładowałam broń. Wycelowałam ją w "swoje drugie ja" . - Ani drgnij - rzuciłam tak, jakby osoba będąca na muszce miała w ogóle ochotę gdziekolwiek się ruszać. Jednak Camille uśmiechnęła się szyderczo.
- Pamiętaj, że ja to ty. Nie boisz się, że jeśli coś mi się stanie, ucierpisz na tym i ty? - zapytała z udawaną ciekawością. Mimo tego, że nie miała już broni, wciąż starałam się przesunąć tak, żeby jak najbardziej zasłonić Lorema własnym ciałem, jednak mimo wszystko nie byłam za dobrą tarczą.
- Mam to gdzieś - warknęłam, choć nie była to do końca prawda. I obie o tym wiedziałyśmy. - No cóż... Myślę, że warto spróbować. Ale najpierw... Kim ty w ogóle jesteś? - zmrużyłam gniewnie oczy w oczekiwaniu na odpowiedź.
-...
(Loruś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz