28 maja 2018

Od Miyashi C.D. Camille

    Weszłam bardzo niepewnie pod kołdrę. Dziewczyny już nie było ze mną, co budziło we mnie niepokój. Całkiem sama, w cudzym łóżku, w nieznanym miejscu. Nie chodzi tu tylko o dom, który pierwszy raz widziałam na oczy. Chodzi mi o miasto, kraj gdzie przebywam. Nie byłam ani w Korei, ani tym bardziej w Japonii. Słyszałam o Polsce, ale bardzo mało, by o niej coś wiedzieć. Znałam tylko jej przybliżone położenie na mapie, nic poza tym. Może jeszcze to, że stolicą jest Warszawa...? Nie przekręciłam czasem tej nazwy? Czy tu byłam właśnie? Ale nie, przecież ta miejscowość leży na samym lądzie, jedynie rzeka jest w pobliżu, a nie całe morze. A tu, wyglądało to jak wyspa. Lotnisko na wyspie otoczonej zewsząd wodą, w oddali samotna góra... Nie poznawałam tego miejsca z mapy... Nie mogłam sobie skojarzyć czy gdzieś tak było. Mogłam być wszędzie, ale o tym, gdzie byłam, nie wiedziałam.
Spróbowałam zasnąć, przymknąć oczy choć na momencik. Nie mogłam, bo słyszałam przerażający mnie dźwięk silnika samolotu. Ciemności były wystarczające, bym się poczuła jak we wnętrzu tego samego kontenera lotniczego, w którym spędziłam bardzo długi czas.
Nagle zaczęłam słyszeć do tego coś innego. Jakbym była z powrotem w szkole.
- A ty tu czego, pchlarzu mały? - powiedział do mnie jeden ze starszych. - Tu nie ma na ciebie miejsca! Idź do lasu, może tam cię zechcą!
- Ale dlaczego tak mówisz...? - spytałam go cicho. Wokół mnie było więcej osób i nade mną stali.
- Bo tutaj nie pasujesz! - odpowiedział i zaczął mnie kopać, z nim zaczęli i pozostali. W ciągu kilku chwil poczułam ból, przeszywający całe moje ciało, tak mocny, że pisnęłam.
- Zostawcie mnie! To boli! Proszę! - krzyczałam nie mogąc się obronić ani nawet wstać czy po prostu się odsunąć by uciec. Po prostu próbowałam stamtąd uciec, bez skutku. Kiedy odeszli, nerwowo się rozejrzałam i się okazało, że byłam na podłodze.
- Co, boli? - spytał ten sam oprawca. - Może jeszcze chcesz?
- Nie, zostaw mnie już! - krzyknęłam.
- Co, tak szybko? A jakoś jak sama zadajesz sobie ból to ci nie przeszkadza... Dziwną jesteś masochistką.
Pociągnęłam noskiem będąc blisko płaczu. Przy tym wbiłam swoje paznokcie w jedne z najświeższych kresek na nadgarstku i mocno szarpnęłam, co spowodowało, że rany się połączyły i otworzyły. Krew leniwie spływała z zadrapania, powoli pokrywając moją rękę. Chciałam poprawić to, by się intensywniej wykrwawić, ale wtedy ujrzałam w drzwiach Camille. Schowałam się szybko pod łóżko ze strachu, że mnie bardzo mocno pobije, jak oni ze szkoły.
(Camille?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz