12 stycznia 2014

Od Erny do... Erny

  Stałam osłupiała. Pink? Czy ona naprawdę...? Ch*lera, a ja myślałam, że te odejścia to zwykły zbieg okoliczności, że Argona niepotrzebnie się denerwuje, kiedy tak naprawdę to wszystko miało swój cel. Szykuje się wojna, nie mamy najmniejszych szans.
  Pobiegłam w stronę Skały Alphy.
- Mixi! - krzyknęłam na widok wadery. Ta odwróciła się gwałtownie.
- Mamy problem! - zaczęłam - I to nie jakiś drobny. Argona przyjdzie tu z wojskiem, a my nie mamy teoretycznie żadnej armii. W dodatku Pink nas zdradziła.
- Pink? Ostatnia wadera po której bym się tego spodziewała. Choć ostatnio się dziwnie zachowywała.   Cóż, trzeba będzie rozpocząć szkolenie. - westchnęła.
  Spojrzałam na zaniepokojone pyski wilków.
- Może jako ludzie mielibyśmy większe szanse.
- Ludzie są bezbronni, kiedy nie mają czym walczyć. - Stwierdziła Mixi. - Nie warto się narażać.
  Weszłam w tłum zebranych wilków. Wśród nich nie widziałam tylko Matta, którego wysłałam po pozostałych, ale chwilę później się pojawił.
  Mixi weszła na skałę i kaszlnęła, zwracając na siebie uwagę zebranych.
- Członkowie Watahy Krwawej Nocy, nadeszła chwila, w której słowa hymnu będą ogrzewać wasze serca, a odwaga i oddanie przydadzą się bardziej niźli zbroja czy miecz. Nadchodzi wojna! Moja siostra, a zarazem poprzednia Alpha watahy zdradziła nas. Odeszła, ale powróci. Jej nadejście zadecyduje o naszym losie, lecz przebieg bitwy zależy od nas. Musimy się przygotować! Nie znamy liczebności wojsk Argony, jednak nie możemy tracić nadzieji. Wygramy to! Przegrać możemy jedynie poprzez ucieczkę.
  Rozległy się oklaski przerywanie szeptami niepokoju. Muszę się przygotować. Nauczyć się walczyć, przygotować opatrunki, eliksiry. To zajmie trochę czasu, a my tego czasu nie mamy.
(Mixi, albo ktoś z zebranych?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz