Dzień 4
Narada wojenna
Obudziłam się grubo po południu. Wokół mnie kłębiło się stado kruków. Zwabiła je padlina.
- Wynocha! - krzyknęłam odpędzając je ręką
Wstałam powoli. Głowa mi pękała od upadku z dużej wysokości, ale poza niewielkimi zadrapaniami byłam cała. Wstając poczułam, że z moich pleców coś się zsuwa. Obróciłam się i ujrzałam Yuki. Martwą. Poczółam wilgoć na oczach. Twarz zastygła w wyrazie zaskoczenia, jej ślepe oczy wpatrywały się w niebo. Uklękłam przy niej i je zamknęłam. Pojedyncza szkarłatna łza upadła na bladą cerę anielicy. Przybyłam do Shiro Shaibansho po to, by ją uratować. Yami zginął dla niej, a teraz... teraz ona nie żyła...
Pochyliłam się nad jej twarzyczką. Moim ciałem wstrząsnęło gwałtowne łkanie. Płakałam długo, nie mogąc, a może i nie chcąc przestać.
- Yuki!! - wychrypiałam przez zaciśnięte gardło - Yuuuuuuuuuuukkkkkkiiiiiiiiiiiii!!!!!!!!!
Zawyłam z rozpaczą.
Niespodziewanie ktoś dotknął mnie delikatnie w ramię.
- Pani, nic ci nie jest? - zapytał łagodnie
Wiedziałam już kto to jest. Nie musiałam nic mówić. On też nie. Już oboje wiedzieliśmy co się wydarzyło.
- Teraz rozumiesz, że żebyśmy mogli być szczęśliwi Oni muszą zginąć?
- Um - przytaknęłam - Wracajmy do bazy.
Bez słowa przemieniłam się w wilka i razem z Airesu pobiegliśmy w las, pozostawiając Yuki na polu.
Przez całą drogę i potem milczeliśmy. Dopiero wewnątrz jaskini basior oznajmił:
- Nasze siły są gotowe do wymarszu. .Musisz tylko dać znak.
- A plan? - zapytałam rzeczowo
Obowiązki dowódcy pozwoliły mi się oderwać od ponurych myśli.
- Za godzinę odbędzie się narada wojenna. Tymczasem, proszę Cię pani, prześpij się.
- Masz rację. Oyasumi.
- Oyasumi.
Weszłam do mojej wnęki i położyłam. Praktycznie od razu zasnęłam.
Wieczór
Airesu obudził mnie delikatnie i bez słowa udaliśmy się na naradę. Wszyscy już tam czekali. Wchodząc przybrałam ludzką postać. Przywódcy wojsk natychmiast wstali, ale ja machnęłam tylko niedbale ręką i usiadłam na moim miejscu przy stole, na którym leżała rozłożona mapa watahy. Na niej ustawiono kolorowe figurki poszczególnych oddziałów.
- Jak liczne są nasze wojska? - zapytałam w powietrze
Przysadzisty ogr wstał.
- 2 smoki, 500 ciężkozbrojnych, 100 łuczników, 300 jeźdźców, 200 lekkozbrojnych, 50 latających, 400 "psów", 700 małych istot i 200 innych. W sumie, nie licząc dowódców, 2452 stwory!
- Dziękuję, generale Armargh, jeśli się nie mylę.
- Tak pani! - potwór zaczerwienił się - Dokładnie.
- Generale Mikrot - spojrzałam na niziołka siedzącego na wysokim stołku - Czy twoi podwładni potrafią się wspinać po drzewach?
- Tak, paani!! - Niziołek gwałtownie poderwał się ze stołka, przy okazji z niego spadając - Są w tym naprawdę świetni!
- Mam nadzieję, że nie spadają tak świetnie jak ty - mruknęłam
Przez potwory przebiegł szmer rozbawienia. Niziołek pokraśniał na twarzy.
- Oczywiście, że nie pani! Oni wcale...
Uniosłam rękę, kończąc wszystkie dyskusje na ten temat.
- Hmm... - mruknęłam - Najliczniejszą część naszego wojska stanowią małe istoty nie mogące brać udziału w bezpośrednim starciu... za to mogą dosiąść po kilku ogarów lub latających stworzeń. Smoka możemy użyć do odwrócenia uwagi, potem wysłalibyśmy małych, by rozbroili ewentualne pułapki i odnaleźli wilcze doły. Jednocześnie lotnicy zaczęliby atak od góry. Latające stwory mogłyby nosić łuczników... Potem wyślemy razem łuczników i lekkozbrojnych od zachodu - przesunęłam pionki na mapie - następnie od południa ruszy nasz jazda.- A od północy ciężkie oddziały i pozostali - kontynuowałam - Okrążymy ich i wybijemy co do nogi!
Tłum zawtórował aprobującym pomrukiem.
- Jednakże - podniosłam głos, nastała grobowa cisza - Jednakże nasi wrogowie mogą spróbować ucieczki do Hadesu przez rzekę Styks. Jedyna przeprawa jest u Charona. Tam zastawimy na nich pułapkę. Gdy będą próbować powrotu niespodziewanie zaatakujemy ich na przystani. Ja, Airesu, Iro-Shime, Kimikirenikarano oraz Ern.
- Ale...
Potem dyskusje trwały aż do rana. Każdy dorzucił coś od siebie. Wreszcie udało się ustalić spójny plan. Wszyscy ruszyli do łóżek. Od jutra miał się zacząć ciężki czas..
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz