19 sierpnia 2015

Od Argony cd. Ookami

- Chcę... - zaczęłam, zdecydowawszy się zdać na słowa Ookami - by było tak jak zawsze. Bym mogła używać naszej mocy, kiedy zechcę, by pył posłuszny moim rozkazom i żebyśmy mogli rozmawiać w snach częściej niż dotychczas.
  Zadecydowałam. Słowo się rzekło. Ishi wyszczerzyła się w uśmiechu i skoczyła na Okami, jednocześnie zmniejszając swój rozmiar. Przylgnęła swoim pyskiem, do mojego pyska i spojrzała głęboko w oczy.
- Jeśli pozwolisz mi wejść zaoszczędzimy wiele trudności - stwierdziła cicho. - Oczywiście nie musisz. Mnie to osobiście nie wiele obchodzi.
  Nie za bardzo mając ochotę się przekonywać o owych "trudnościach" otworzyłam umysł przed Ishi. Mimo to, to nie było najprzyjemniejsze uczucie. Przyzwyczajona do prywatności umysłu w pierwszej chwili zareagowałam agresywnie, jednak wadera z łatwością stłumiła ten drobny opór i dostała się do środka.

  To miejsce było inne, niż szklany zamek, w którym zwykliśmy spotykać się z Anthitei'em. Byłyśmy w ciemnej grocie. Patrzyłam na nie oczyma drugiej połówki Ookami. W cieniu coś się poruszyło i z mroku wyłonił się wilk o czterech parach lśniących czerwienią oczu. 
- Czego może ode mnie chcieć tak wielka i wspaniała istota - zadrwił, swoim zwyczajem.
- Mówisz tak, jakbyś nie wiedział - odparła w tym samym tonie. - Dziś skończy się twoja swobodna swawola.
- Tak? Przyprowadziłaś ze sobą kogoś, by mnie zniewolił? - Demon rozejrzał się, jakby w poszukiwaniu kogoś. - Nikogo nie widzę, czy jest niewidzialny?
  Ishi parsknęła.
- Nie obchodzi mnie, co o tym myślisz, jednak zostałam już opłacona, więc zrobię co mam zrobić i już mnie więcej nie zobaczysz. - Ruszyła w kierunku basiora, jedną łapą wykonując jakieś nieznane mi ruchy.
~ Ooo, interesujące. ~ Głos rozległ się gdzieś zza pleców wadery, która na jego dźwięk natychmiast się zatrzymała. ~ Czyżby nasza mała laleczka zapragnęła pociągać za sznurki?
  Ishi obróciła się bokiem w stosunku do Anthitei'a i spojrzała za siebie. Białe futro. Krew. Para złotych oczu. Patrzyłam na tą postać jak zahipnotyzowana, jednak wadera nie dała się wyprowadzić z równowagi. 
- Nie odciągaj mojej uwagi tandetnymi sztuczkami - zażądała stanowczo. - Nic ci to nie da.
~ Czuję się urażony nazwaniem mnie "tandetną sztuczką" ~ biały basior obszedł waderę naokoło i stanął naprzeciw niej. ~ Zresztą, moglibyśmy się kłócić, kto nią tak na prawdę jest. Widzę twoje sznurki, poplątane, poprzerywane i powiązane. Lalka, nad którą kontrola wymaga wprawy, bo jest tak stara, że w każdej chwili może się posypać, tak zniszczona, że niedoświadczony lalkarz nie rozpozna, który sznurek prowadzi do ręki, a który do głowy. Taki nieporadny lalkarz mógłby uszkodzić to cudo. Całe szczęście, że ja mam doświadczenie.

  Moje ciało zaczęło się trząść, łapy odmówiły posłuszeństwa. Mój pysk wylądował w zimnej wodzie Wodospadu Łez. Obok mnie leżało nieprzytomne ciało Ookami. Byłam znacznie bardziej oszołomiona, niż kiedykolwiek w życiu. Airesu...? Co on tam robił...? Przecież... Przez moje ciało przeszły ciarki na myśl o wspomnieniu. Nie moim wspomnieniu. Wspomnieniu śmierci demona. Straszny. Zimny. Dumny. Spokojny. Naszyjnik cicho grzechocze na szyi. Złoty blask...
  Ookaminoishi odetchnęła głośniej. Drgnęłam i ze zdziwieniem spojrzałam na pomocniczkę z przymusu. Przypomniało mi się, dlaczego tu jestem i to, że powinnam wracać...
- Dziękuję, Ookami - wyszeptałam smutno, wstając. - Ta rozmowa dała mi wiele do myślenia. Jak widać faktycznie mam problem z demonem. A może to nie demon? Któż to wie... jednak z tym problemem powinnam uporać się sama.
  Chciałam już wrócić do domu. Przy wodospadzie było już całkiem widno, w lesie wznosiła się poranna mgła, zwiastująca dobrą pogodę. Pod jej osłoną mogę wrócić, jednak gdy opadnie musiałabym polegać na szybkości.
(Ookami?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz