27 sierpnia 2015

Od.Tyks cd. Bezimienny- Kłótnia z bratem

Noc była spokojna. Spałam jak zabita. Rankiem wstałam wypoczęta i zadowolona. Bezimienny stał na warcie, a brata nie było w komnacie. Prawdopodobnie poszedł na polowanie. Mogłam więc porozmawiać z Bezimiennym.
- Jak noc?
- Nic się nie działo. Słychać było tylko te szelesty.
- Aha
Miałam coś jeszcze dodać, ale w jaskini naszą rozmowę przerwał mi mój brat. Warknął, a ja szybko ucichłam. Bezimienny go ignorował. Odezwałam się do Arewa:
- Możesz na słówko?
Nie odzywał się co przeważnie znaczyło: "Jasne o ile ktoś nie będzie nam przeszkadzać''. Pociągnęłam więc brata na stronę tak, aby Bezimienny niczego nie słyszał.
- Jak ty się tu w ogóle dostałeś?! - wrzasnęłam
Brat uśmiechną się szyderczo.
- Już nie raz grzebałem w twojej łepetynie.
Teraz to nie mogłam opanować emocji po tym co usłyszałam.
- GRZEBAŁEŚ W MOICH MYŚLACH?! JAK MOŻESZ TY NĘDZNY MAŁY SMARKATY GNOJKU!!!
Brat zaśmiał się:
- Smarkulo. Jestem twoim opiekunem i musisz się mnie słuchać. Zdradzam ci sekret. Nie wygadujesz. I masz się trzymać z daleka od jakichkolwiek basiorów oprócz mnie.
Prychnęłam.
- To CIEBIE powinnam unikać! I pomyśleć, że cię jeszcze przed Bezimiennym bronie! TO TY ZABIŁEŚ TATE!
- Gdybyś znała prawdę miała byś do mnie więcej szacunku!
- Jaką praw..?
Brat nie wytrzymał i pociągną  mnie za ogon. I to dosyć mocno.
- CO TY ROBISZ?! - wrzasnęłam - PUSZCZAJ!
Basior zrobił tylko złośliwy uśmieszek:
- No gówniaro... sama tego chciałaś. Nie pamiętasz może, że TO JA uratowałem cię przed synem alfy który chciał cię...
- Ale to nie powód, żebyś nie ufał Bezimiennemu! On na pewno tego nie zrobi! - przerwałam bratu - ten basior jest...
W tej chwili wyskoczył Bezimienny i powiedział:
- Do siostry nawet nie masz szacunku.
Arew zawarczał:
- Nie wtrącaj się!
Wykorzystując sytuację zdzieliłam brata po pysku. Wkurzony do reszty zaczął mnie szarpać jeszcze bardziej.
- Jestem twoim BRATEM!
- A ja jestem twoją siostrą! Co w ciebie wstąpiło?! Nigdy mnie nie biłeś!
Arew jakby się ockną i mnie puścił.
Gdy dotarliśmy do pokoju spakowałam rzeczy i pomogłam Bezimiennemu. Z bratem nie rozmawiałam. Gdy wyszliśmy znowu coś się poruszyło. Zza krzaka wyskoczył basior. Miał ciemne futro i szare oczy. W jednym oku nie miał tęczówki. Chwycił mnie i zaczął szarpać. Bezimienny ruszył na basiora, ale wilk wyciągną już sztylet i przycisną mi do gardła.
- Jeżeli ktoś pójdzie za mną to poderżnę jej gardło. Ale najpierw się trochę nią pobawię. Prawda maleńka?
- Puszczaj! - wiedziałam do czego basior dąży. Nie chciałam drugi raz być wykorzystana jak robił to syn mojego dawnego alfy.
Bezimienny cofną się. Mojego brata nie było w pobliżu.
Zaczęłam się szarpać, ale i bardziej się szarpałam tym bliżej sztylet był mojego gardła. Basior zaczął mamrotać do Bezimiennego:
- Jeżeli zostawisz nas w spokoju samych. Może jeszcze zobaczysz swoją waderkę żywą. Jeżeli nie będziesz patrzył jak cierpi twoja dziewczyna!
Popatrzyła na basiora. On myślał, że Bezimienny jest moim chłopakiem?!
Zamknęłam oczy i zaczęłam liczyć na jakiś cud.
Albo na mojego psychiczne zazdrosnego brata.
(Bezimienny?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz