28 sierpnia 2015

Od Bezimiennego cd. Tyks

- Co masz na myśli? - spojrzałem na waderę pytająco.
- No... bez wahania kazałeś tamtemu basiorowi mnie zabić, mimo że na pewno było inne wyjście. - Wadera wyglądała na przygnębioną i zranioną, co mnie zdziwiło.
- Miałem czekać, aż cię zgwałci i dopiero potem coś robić? - Uniosłem pytająco brew. 
- Nie o to chodzi! - Wadera upuściła zwój i spojrzała prosto na mnie. - Mogłeś poczekać na odpowiedniejszy moment, mogłeś go dopaść, gdy mnie prowadził, mogłeś zdać się na mojego szurniętego brata! Oh, cokolwiek!
- Nie miałem czasu na rozważanie wszystkich opcji. - Wzruszyłem ramionami. - Poza tym... czemu uważasz, że powinno mi na tobie zależeć?
  Moje ostatnie słowa zrobiły na niej duże wrażenie. Czyżby myślała, że jestem tutaj, bo coś dla mnie znaczy? Na tę myśl wybuchnąłem gromkim śmiechem, który mroził krew w żyłach.
- Co cię tak bawi? - Tyks wyglądała na oburzoną.
- Twoja naiwność - odparłem w pół tonu przerywając śmiech. - Powiem ci coś. Prawdę. Nie powinnaś wyobrażać sobie za dużo. Jestem kukiełką, lalką, marionetką, która nie posiada uczuć. Nie pomagam ci, bo coś do ciebie czuje. Pomagam ci, bo czuję się zobowiązany do pomocy tym, którzy jej potrzebują. To jedyne, co czyni ze mnie istotę żywą. Nie jem. Nie śpię. Nie piję. Nie wydalam i nie rozmnażam się. Nie starzeję się, a mimo to żyję. Przedziwne zjawisko, prawda? 
(Tyks?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz