22 kwietnia 2016

Od Anthony'ego cd Lorema

Chłopiec spogląda na swojego towarzysza szeroko otwartymi, roziskrzonymi oczami. Wodzi wzrokiem od twarzy Lorema, do kartki. Nagle Anthony prostuje się jak struna i rozgląda się uważnie dookoła, a jego twarz wykrzywia chytry uśmiech. Przypomina chochlika, któremu przyszedł do głowy niebezpieczny pomysł. Przesuwa się na koniec stołka, niemal się z niego zsuwając.
Pochyla się nad skrawkiem papieru, lustrując go uważnie. Przez oblicze chłopca przebiegają różne emocje, jakby nie mógł się na żadną zdecydować.
Niemal zapomniał o swoich pączkach.
Jego palce nerwowo bębnią po blacie.
- Mogę? - Pyta, wskazując na pożółkły papier. Lorem krzywi się, najwidoczniej wyobrażając sobie, najrozmaitsze scenariusze, ale kiwa głową.
- No więc... - Anthony śmieje się nerwowo. - Ten delikatnie łuszczący się papier i subtelne pajęcze pismo zdecydowanie nie ułatwiają odczytania tego czegoś.
Mężczyzna wzrusza ramionami.
- Nawet gdybyś dał radę to odszyfrować, prawdopodobnie byś nie zrozumiał. To nie nasz język.
Młodzieniec wydaje z siebie dziwny dźwięk. Skryba odnosi wrażenie, że chłopiec zaraz uniesie się i zacznie lewitować pod sufitem cukierni.
- Rozumiesz go?
- Nie do końca. Nie wiem nawet, co to za alfabet i czy to w ogóle są jakieś słowa.
- Szyfr! - Wyrywa się Anthony'emu odrobinę za głośno. Parę osób, siedzących przy najbliższych stolikach, odwraca się ku nim. Lorem otwiera usta, ale niemal w tym samym momencie świergocze elektroniczny dzwonek przy drzwiach i do środka bezdźwięcznie wsuwa się młoda para. Nie wyglądają jakoś specjalnie podejrzanie, ale po dłuższych oględzinach można stwierdzić, że coś jest w nich nie tak. Niska dziewczyna rozgląda się, jakby szukała wolnego miejsca. Uśmiecha się radośnie, ale w tym uśmiechu jest coś sztucznego. Jej towarzysz obejmuje ją, ale sprawia to wrażenie jakby w każdej chwili gotów był ją udusić. Albo rzucić pod nogi uciekających.
Skryba dostrzega kątem oka, jak kartka zsuwa się z ławki i trafia do wewnętrznej kieszeni płaszcza Anthony'ego. Jeśli nawet zirytowała to poufałość, nie daje tego po sobie poznać.
Spojrzenie dziewczyny ślizga się po klientach cukierni i chłopiec mógłby przysiąc, że zatrzymuje się na ich dwójce o dwie lub trzy sekundy za długo.
Młodzieniec rzuca ostrzegawcze spojrzenie swojemu towarzyszowi.
- Musimy rozszyfrować ten zaszyfrowany szyfr. - Rzuca, w jego mniemaniu, na tyle cicho, żeby nikt poza Skrybą nie usłyszał.
(Lorem? Wybacz, że tak długo)

2 komentarze: