Nigdy nie lubiłam tłumów, ci wszyscy ludzie byli bardzo irytujący oraz zazwyczaj sprawiali problem. Oczywiście teraz nie było inaczej. Nie dość, że ledwo udało mi się wyrwać z tej rzeźni, jaką była jatka w domu alfy, tak teraz musiałam brnąć samotnie przez ten tłum, by jak najszybciej dotrzeć do mojego domu. Jakimś cudem udało mi się przeżyć, nawet mnie nie drasnęli! Ale nie wszyscy mieli takie szczęście. Mijałam kolejnych przechodniów, niektórzy rozmawiali przez telefon, inni przemieszczali się w większych grupkach. Starałam się iść tuż przy ścianie budynków. Byłam sama, no cóż, to był mój wybór, by samotnie dowlec się do domu. O tak, chciałam wziąć gorącą kąpiel, zjeść coś i się zrelaksować. Nie mogłam doczekać się tej ciszy, panującej u mnie w domu, bez odgłosów świszczących pocisków czy rozkazów wydawanych przez żołnierzy SJEW’u. Chociaż nie, wcześniej bym się zabunkrowała, tak, dobry pomysł, może w przyszłości zamieszkam w bunkrze? Co chwila rozglądałam się uważnie naokoło, po tych wszystkich wydarzeniach, odnosiłam wrażenie, że zagrożenie czyha na każdym kroku. Idąc tak, w pewnym momencie ujrzałam dziewczynę powłóczącą nogami, zmierzała w moim kierunku. Już ją gdzieś widziałam. Ach, jeśli się nie myliłam, była członkinią watahy, widziałam ją tuż przy alfie jeszcze dzisiejszego dnia. Nie byłam pewna czy mnie pozna, właściwie nigdy nie zamieniłyśmy słowa, no cóż, tak jest, jak się jest aspołecznym leniem, żyjącym jedynie w domu pomiędzy stosem pudełek ciastek. Jeszcze kilka minut temu miałam wrażenie, że to ja wyglądam źle, teraz jednak zmieniłam zdanie. Erna, o ile nie pomyliłam jej imienia, była cała przemoczona, włosy miała potargane, a na ubraniach można było dostrzec małe ślady krwi. Sam wyraz jej twarzy jasno mówił „bez kija nie podchodź”. Po chwili chyba ona również mnie zauważyła, ponieważ zaczęła ukradkiem mi się przyglądać. Dziewczyna delikatnym, prawie niezauważalnym ruchem ręki wskazała niewielką uliczkę. Skręciłyśmy w nią obie i bez słowa przeszłyśmy kawałek, aż skryłyśmy się w cieniu. Wtedy dziewczyna się odezwała.
- Jestem Erna, kojarzysz mnie? – zapytała półgłosem dziewczyna, jakby obawiając się czegoś.
Kiwnęłam głową.
- Ashura, potrzebujesz pomocy?
Głupie pytanie, dziewczyna od razu ożywiła się, gdy zaproponowałam jej pomoc.
- No, przydałby się.
Spojrzałam w stronę wylotu uliczki i poczekałam, aż nikt nie będzie szedł, w odpowiednim momencie pstryknęłam palcami, a już kilka sekund później stałyśmy obie niedaleko mojego domu.
- Gdzie jesteśmy? – zapytała nieco podejrzliwie dziewczyna.
- U mnie w domu.
Skinęła głową, wspólnie powlokłyśmy się w kierunku wejścia. Otworzyłam drzwi i wpuściłam dziewczynę do środka. Od razu opadła na krzesło pod ścianą i odetchnęła głęboko. Ja w tym czasie zabrałam się za zamykanie drzwi, najpierw na klucz, później jeszcze na zasówkę, a na koniec podważyłam klamkę krzesłem. Świetnie, będę miała traumę do końca życia i nigdy nie wyjdę z domu.
- Mogę skorzystać z łazienki? – zapytała dziewczyna, przerywając niezręczną ciszę.
- Tak, zaprowadzić cię, czy sama się odnajdziesz?
Dziewczyna wstała z krzesła i machnęła ręką.
- Na górze?
Skinęłam głową. Erna zaczęła wspinać się po schodach. Po kilku minutach usłyszałam szum wody. Przez chwile zastanawiałam się, czy gdybym była u kogoś obcego w domu po raz pierwszy, to poszłabym się wykąpać, ale w sytuacji takiej jak ta, raczej bym się nad tym zbytnio nie rozwodziła. Właśnie, kąpiel, gorąca woda, na samą myśl zrobiło mi się przyjemniej. Oh, jak to dobrze być posiadaczem trzech łazienek! Poszłam na piętro, z sypialny wzięłam czyste ubrania, i wskoczyłam pod ciepły prysznic. Cudoooownieee. Stałam bez ruchu kilka minut. Po kwadransie wygramoliłam się z łazienki, świeża i pachnąca. Pozbyłam się tego potu i brudu po ucieczce. W czystych ubraniach zeszłam do kuchni w poszukiwaniu czegoś do jedzenia.
(Erna? Padło na ciebie, zostaniesz moja ofiarą do opowiadań :') )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz